Marcin Kiełbus | Bibliowywiad na Gocławskiej – transkrypcja

Zapraszamy do wysłuchania podkastu  Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej im. Komisji Edukacji Narodowej w Warszawie.

Kasia: Cześć, dzień dobry. Wita was Kasia Gołubiew w kolejnym odcinku Bibliotecznego Podkastu Bibliotwywiad na Gocławskiej. Dziś na przeciwko mnie siedzi Marcin Kiełbus.

Marcin: Dzień dobry.

Kasia: Marcin, słuchajcie, pracuje w Młodzieżowym Domu Kultury Muranów w Bibliotece Białych Kruków, ale nie jako bibliotekarz,  czyli jako kto?

Marcin: No, jako osoba, która może trochę uzurpuje sobie prawo bycia bibliotekarzem, bo jednak opiekuje się tymi książkami, które tam są. Ale głównie to jestem tam po to, żeby prowadzić zajęcia. Zajęcia się nazywają „Język polski i tak dalej”. I trzy kropki jeszcze są, to jest pełna nazwa, „Język polski i tak dalej” trzy kropki.

Kasia: Czyli z wykształcenia Marcin kim jesteś nauczycielem, pedagogiem, polonistą, animatorem kultury czy w ogóle inżynierem po Politechnice?

Marcin: O, to bym chciał, ale nie. Jestem…jestem sobie mały misio (śmiech). Od razu, co mi przeszedł do głowy, nie. W każdym razie jestem filologiem polskim, jak to się ładnie nazywa, czyli  polonistą w skrócie.

Kasia: Ok. A dlaczego wybrałeś MdK Muranów jako miejsce swojej pracy?

Marcin: No, los tak chciał.

Kasia: Pracowałeś kiedyś w szkole, z młodzieżą, z uczniami?

Marcin: Pracowałem w szkole, w różnych i tak akurat zawędrowałem na Muranów.

Kasia: Jest różnica w pracy?

Marcin: Jest różnica, aczkolwiek, no różne różnice.

Kasia: Co cię najbardziej zaskakuje w twojej codziennej pracy, jak wykonujesz jakieś obowiązki? Są takie rzeczy, które cię zaskakują? A  których się w ogóle nawet nie spodziewał?

Marcin: Czego bym się nie spodziewał? O, to już jest w ogóle inny temat, bo…(śmiech)

Kasia: Grubszy temat?

Marcin: Grubszy tego, czego bym się nie spodziewał.

Nie, na wszędzie tam, gdzie są ludzie, to nie da się przyzwyczaić do tego, że wszystko przebiega według schematu. No to wiadomo. Co mnie zaskakuje? Musiałbym bardzo pomyśleć, ale dużo rzeczy jest takich, które które już zaskakują powiedzmy przy jakiejś sytuacji. Później pojawia się nowa sytuacja, przykrywa tę pierwszą, więc już nie pamiętam tej pierwszej, że mnie tam zaskoczyło, więc krótko mówiąc to jest tak, że zapominam o tych zaskoczeniach.

Kasia: Dużo się dzieje?

Marcin: Dużo się dzieje, bo jest dużo osób różnych, różnorodnych ze wszech stron i cóż. No i dzieci, młodzież, dorośli, czyli my i to już jest (śmiech) mieszanka.

Kasia: Okej, ale zaraz się, że na przykład jednego dnia masz zajęcia dotyczące języka polskiego z dziećmi, z młodzieżą i z dorosłym i czyli takie „od przedszkola do Opola?

Marcin: Powiedzmy, że moje zajęcia mają jakieś, mają ramy wiekowe. Tylko że te ramy są na tyle rozpięte, że są duże różnice też pomiędzy tymi uczestnikami, wiadomo, wszyscy rozwijamy się w swojej tempie, ale też wiekowo dwa lata różnice to już jest dużo dla dziecka. No i każdy też przychodzi ze swoją historią, jedna jest wesoła, druga jest mniej wesoła, no ale tam próbujemy się dogadać, więc generalnie jest to sytuacja, w której uczymy się spędzać miło czas. No i oczywiście owocna.

Kasia: „Język polski i nie tylko…”

Marcin: I tak dalej.

Kasia: I tak dalej, przepraszam, „Język polski i tak dalej…” Co się dzieje na tych zajęciach? Dlaczego są interesujące, dlaczego mogą się wydawać interesujące? Tutaj zareklamuj siebie.

Marcin: Nooo. Dla mnie są, dla mnie by były pod tym kątem interesujące, pod jakim dla dzieci nie będą, czyli ja serwuję, jak to się ładnie mówi, jak się gra w tenisa, ja serwuję im to, co bym chciał sam dostać, gdybym był w ich wieku, ale oni pewnie myślą co innego. Natomiast wbrew nazwie, dlatego ten język polski ma dodane „i tak dalej”, nie jest to język polski, taki jaki znamy w szkole, no bo nie chodzi o to, że będziemy się ścigać ze szkołą. Raczej jest to przykład zajęć humanistycznych, a więc jakieś konteksty, spędzanie czasu w jakichś kulturalnych ramach. Gramy w różne gry, to są gry jakieś edukacyjne. Uczymy się czasami mówić po polsku po prostu, nawet aż tak. Czasami jest też tak, że uzupełniany sobie jakieś, no powiedzmy, konteksty, bo ja lubię ciekawostki, więc tam wysypuję te ciekawostki na lewo i prawo, kto tam je sobie pozbiera to już jego sprawa. Robimy czasami też książki, prace quasi plastyczne, np. fraszki, ale te fraszki mają wymiar powiedzmy trójwymiarowy, czyli typ książki pop-up book, coś takiego.

Kasia w tle: Super.

Marcin: Nawet mieliśmy wystawę, która się przedłużyła i była ponad miesiąc. No i cóż, no i kto u nas jest, to wie, że jeżeli chodzimy na plastykę, to spodziewamy się zajęć, jakie nam się kojarzą z plastyką, na „Język polski i tak dalej…”, to „i tak dalej” jest tutaj kluczem, czyli no bardzo różne rzeczy. Na pewno coś, czego unikam, to jest włączanie filmów, czyli nie oglądamy filmów, z elektroniki staramy się nie korzystać, aczkolwiek wiadomo, że czasami pomaga. Rozgadałem się.

Kasia: Nie, bardzo dobrze, to było bardzo interesujące.

Marcin: Ja mogę jeszcze długo (śmiech).

Kasia: Jak coś jeszcze chcesz powiedzieć o swoich zajęciach, to śmiało.

Marcin: No dobra, to pozdrawiam wszystkich zajęciowiczów, którzy chodzą do mnie. Mój syn też tam chodzi, więc on się starzeje razem ze mną na tych zajęciach. No i co więcej, no i jest bardzo różnie, bardzo różnie. Gramy, czasami rozwiązujemy problemy. No tak, tak jest, tak jest, powiedzmy, żeby wilk był syty i owca cała. Ja staram się oczywiście przemycać swoje treści edukacyjne, no ale wiadomo, że młoda materia to nie zawsze jest chętna. No i tyle.

Kasia: Dobrze, a wspomniałeś o takich ciekawostkach? Na czym polegają do ciekawostki, bo to mnie akurat zaintrygowało. Możesz zdradzić?

Marcin: Nie, nie ma problemu, bo ciekawostki są po prostu kontekstowe. W zależności od tego, co się dzieje, to uruchamiam jakieś ciekawostki. I niech będzie przykładem to, że jeżeli jest w kalendarzu jakiś dzień, czyli dajmy na to, no właśnie, Dzień Bibliotekarza.

Kasia: Dzisiaj jest Dzień Chronicznego Zmęczenia.

Marcin: O, Dzień Chronicznego Zmęczenia.

Kasia: Akurat, słuchajcie, nagrywamy w Dniu Chronicznego Zmęczenia, ale może nie będziemy  mówić jaka to jest data, niech to pozostanie tajemnicą, sprawdzicie sobie. Co byś przygotował? Jaką ciekawostkę na Dzień Chronicznego Zmęczenia?

Marcin: Ciekawostkę? No przede wszystkim zacząłbym od tego, co to znaczy chroniczny.

Kasia: Czyli już dzieci mogą…

Marcin: Tak, no oczywiście, że mogą nie wiedzieć i w ogóle uwielbiam etymologię wszelkiego rodzaju. To jest fajne, bo widzę, jak chodzą na moje zajęcia, że po pewnym czasie otwierają się uszy i słyszą słowa.

Kasia: OK.

Marcin: Więc jeżeli tam byłoby na przykład słowo „majówka”, to po pewnym czasie już nie mówią „majówka”, tylko wiedzę, że to w środku jest ukryte słowo i coś tam jeszcze zaczynają to słyszeć, szukają czegoś podobnego itd. I „chroniczne” też by coś znaleźli pewnie. No co więcej, no od tego bym zaczął. Zrobiłbym coś na wesoło pod tytułem (śmiech) „Jak bardzo chronicznie zmęczeni jesteśmy i gdzie?” Niech sobie wymyślą jakąś wesołą sytuację.

Kasia: I dzielą się tym czy niekoniecznie?

Marcin: No rysujemy, później pokazujemy, jakieś takie przedstawiamy różne rzeczy. Tak? I poszedłbym właśnie w jakieś ciekawostki, gdybym miał przygotować. No, ale to szyję teraz.

Kasia: Ale bardzo dobrze, taka improwizacja jest najciekawsza.

Marcin: No to szyję teraz, że sięgnąłbym po tych, którzy mieli prawo się najbardziej zmęczyć i poszukałbym jakichś rekordów. Czyli od tego, no nie jest przysłowiowy, ale niech on będzie taki klasyczny przykład pana, który przebiegł maraton, ten pierwszy, nieważne czy legendarny czy nie, ale miał prawo być zmęczony.

Kasia: Dokładnie, bo można też zacząć od tego, czym jest zmęczenie?

Marcin:  No tak, tak.

Kasia: Bo każdy może odbierać je w sposób, prawda? Jesteś też odpowiedzialny za organizację konkursu Wydajemy Własną Książkę, zgadza się?

Marcin: Tak, akurat mnie los obdarzył.

Kasia: Nie wiem, czy wiesz, ale historia tego konkursu sięga początków 90. roku.  90. lat poprzedniego wieku, chciałam powiedzieć 90.wieku.

Marcin: No rozumiem, 90. wiek byłby ciekawy

Kasia (śmiech)

Marcin: Natomiast ja dotarłem, że to jest 93-94

Kasia: Tak

Marcin: Semestr w szkolny.

Kasia: Tak, tak, tak. Czyli, ojejku, to już będzie ponad 30 lat.

Marcin: 30 lat i dlatego mamy 32. edycję w tym roku i zawsze opowiadam na swoich zajęciach, że jeżeli ktoś wtedy na tej pierwszej, na tym pierwszym spotkaniu albo tam na pierwszych, no w tamtym czasie robił te książki, to już dawno, dawno, dawno jest i tutaj jest miejsce na uzupełnienie. Dla dzieci to jest mega ultra stary, na przykład.

Kasia: No tak.

Marcin: No tak, a jeśli chodzi o nich, no to im też jakoś tam pokazuje, że no właśnie, kiedy te książki powstały. Starają się sprawdzać, ile mieli wtedy lat, na przykład, jeżeli pokazuje takie, które powstały niedawno.

Kasia: Tak, ja chciałam tak krótko wspomnieć, że inicjatorami tego konkursu był nasz wieloletni dyrektor, Robert Miszczuk i nauczycielka, nie wiem czy polonistka, mogę się, pani Maria Podlasiecka.

Marcin: Hmm

Kasia: Słyszałeś zatem. I chciałam teraz, żebyś powiedział, jak długo koordynujesz tę akcję i jak ona się zmieniała, nie wiem, załóżmy, że 5 lat temu zacząłeś się tym zajmować. Strzelam, bo nie wiem, kiedy zacząłeś się zajmować i jak to się zmieniało? Jak ten konkurs zmieniał się na przestrzeni lat i pod względem edytorskim, i pod względem, nie wiem, plastycznym, tematycznym? Czy są jakieś zauważalne różnice?

Marcin: No tak, no jasne. Przede wszystkim mam bardzo tutaj ograniczoną perspektywę swojego udziału, bo ja jestem od pandemii. Akurat jak zaczynałem…

Kasia: Czyli dobrze strzeliłam prawie 5 lat.

Marcin: No tak mniej więcej. Generalnie jest tak, że jak przyszedłem, to wszystko było inaczej.

Kasia: OK

Marcin: Więc samo to moje pojawienia się, to już były zmiany.

Kasia: Nowa krew.

Marcin: Wszystko inaczej było. Wszystko inaczej, no bo wiadomo, nie można było się pojawiać na zajęciach itd., ograniczenia, nie było warsztatów. No i z czasem oczywiście trzeba było to jakoś poprowadzić. Czy są książki? Dużo pytań, no tak i to są takie pytania bardzo ciekawe, bo czy da się zauważyć na tym krótkim wycinku jakieś zmiany? Myślę,

Kasia (w tle): Coś się w oczy rzuciło?

Marcin: Że coś można zauważyć. Natomiast przecież te książki cały czas są dostępne, więc ja widzę po prostu jak je oglądam na przestrzeni lat, jak się zmieniały pewne rzeczy, to pewne rzeczy są też dla mnie ewidentne. No te pierwsze książki, jakkolwiek one już trochę są zmitologizowane, bo tam czytałem pewien wywiad właśnie z panem Robertem Miszczukiem, gdzie opowiadał, jak te książki tam wyglądały. Ja niektóre miałem w ręku, więc wiem o co chodzi. No i teraz żeby nie budować niepotrzebnie napięcia, to powiem, że te pierwsze były takie, powiedzmy, pewnie nie wszystkie, ale dosyć kontrolowane przez opiekunów.

I to widać, że były takie dopracowane.

Kasia: Pod linijkę…

Marcin: O, właśnie nie chciałem tego mówić, ale tak, pod linijkę. Więc natomiast obecnie i chyba wiele osób się nie zdziwi, te książki są bardzo takie zwariowane w takim pozytywnym sensie w sensie wyzwolenia, w sensie jakiegoś takiego, że niech będzie szału twórczego i to widać, tak? Ta forma jest też jakoś taka czasami zaskakująca, aczkolwiek, bo też pytanie było o to, czy plastycznie się wyróżniają.

Kasia: Czy się różnią?

Marcin: No to, czy się różnią. Na pewno się różnią. Zmieniły się techniki.

Kasia: Teraz rozumiem, że może zanim przyszedłeś, to też ta ingerencja dorosłych pod względem plastycznym była widoczna. A być może obecnie już widać bardziej, że to dzieci coś rysują, tworzą, kreują. Dobrze rozumiem?

Marcin: Tak było zawsze.

Kasia: OK

Marcin: Natomiast chodzi też o techniki, bo dużo książek już na przykład jest przez dzieci napisana na komputerze. To jest zasadnicza różnica. I niekiedy, niestety, zamówiona też do składu na przykład, bo mamy taką funkcję, że możemy sobie na Amazonie wykupić, wysłać tekst i oni nam to opakują i prześlą.

Kasia: OK

Marcin: No więc to już takie gotowce nie znaczy, że dobre.

Kasia: OK

Marcin: Niestety nie.

Zazwyczaj jest tak, że te takie wycyzelowane no dobrze się prezentują, ale czegoś tam brakuje dziecięcego w nich. Brakuje takiego właśnie zwariowania. A jak w tym roku pojawiły się na przykład książki z przedszkola, bo mamy takie zaprzyjaźnione jedno z przedszkoli, które zawsze wysyła, no to muszę powiedzieć, że no to była sama radość. To była sama radość tak popatrzeć sobie. Widać, że tam rodzic czy opiekun pomagał, no bo przecież też o to chodzi. Żeby to była ta współpraca. A jak już mówię o tej współpracy strasznie się rozgaduję, wiem.

Kasia: Rozgaduj się, spokojnie.

Marcin: No dobra, no to ja mogę. To jeśli chodzi o Pana Roberta Miszczuka w tym, chciałem powiedzieć sezonie, niech będzie. W ten sezonie, w 32. edycji, przysłali książkę z miejscowości, które się nazywa Budy Rządowe poczta. Jednorożec, nie kłamię, jest taka miejscowość, poczta Jednorożec. No i właśnie inspiracja była Pana Roberta Miszczuka, że tam, Koło Gospodyń Wiejskich miało jakiś ludzi i ci ludzie mieli dzieci i te dzieci też tam czasami pojawiły się w remizie strażackiej. Generalnie z tej remizy przyszła książka z, gdzie siedmioro dzieci z dwóch rodzin, po prostu zrobiło tę książkę, jedno jest dwuletnie nawet, więc można sobie wyobrazić, że po prostu bardzo różnie każda strona wyglądała. No i oni zrobili taką książkę, tak, no o doświadczeniu robienia książki.

Kasia w tle: OK

Marcin: Także robią książkę o tym, że robią książkę, że się spotkali.

Kasia: Taka ciekawostka, widzisz?

Marcin: Tak, tak.

 Kasia: Czyli ty jesteś specjalista o tych ciekawostek.

Marcin: Taka klamerka, ale nie wiem czy jest to ciekawostka.

Kasia: Wiesz co ja na początku pomyślałam? Że przyszła książka o Robercie Mieszczku.

Marcin: O, chyba nie, chyba nie.

Kasia: Ale wszystko przed wami.

Marcin: No może tak, natomiast takie książki pisane o dorosłych to nie są dla dzieci raczej ciekawe.

Kasia: No tylko taki słaby żart, ale wiesz co, zanim jeszcze przystąpię do, zadać ci kolejne pytanie, to chciałabym, żebyś powiedział, co to za konkurs, bo my sobie tak rozmawiamy, dla nas jest to  rzecz przeczywista. Natomiast ci, którzy nas będą słuchać, te osoby, które nas będą słuchać, dla nich to może być czarna magia, Wydajemy Własną Książkę. Co to jest?

Marcin: No to tak, Wydajemy Własną Książkę, trzy słowa, Wydajemy Własną Książkę.

Kasia: W skrócie WWK

Marcin: WWK, przy czym trochę oszukujemy, bo to nie my wydajemy własną książkę, tylko osoby, które piszą książkę, mogą wydać własną książkę i wydać w takim znaczeniu, że po prostu dziecko, osoba ucząca się, jakiś nastolatek, nastolatka tworzy książkę na ten konkurs, konkurs odbywa się od 3.2 edycji, tak, co roku. W roku szkolnym finał jest zazwyczaj w maju. Zgłoszenia są do marca, więc od września do marca to można faktycznie coś wymyślić i napisać. Tematyka, dowolna.

Kasia: Sky is the limit.

Marcin: Tak, wersja w zasadzie plastyczna, edytorska, czyli jak to zostaje opakowane, jak to zostaje sprzedane, pokolorowane cokolwiek, dowolna. No generalnie chyba, chyba to jest dobrze, bo tak naprawdę to oni zawsze coś wymyślą. I te to pomysły są zaskakujące już no właśnie. Można mnożyć tutaj przykłady, bo każda książka to tam jakiś wynalazek. Konkurs jest z nagrodami, Wydajemy Własną Książkę. Wybieramy w trzech kategoriach literackiej, czyli co tam jest napisane, plastycznej, jak to wygląda i najtrudniejsze do opowiedzenia edytorskiej, czyli powiedzmy jak to tam jest upchane. Tak najprościej zaplanowane, upchane, rozplanowane. No i cóż, no i jeszcze mamy taką ładną tradycję, mam nadzieję, że ona będzie się długo utrzymywać, że, a propos opakowania i rozplanowania, wsiadamy wszyscy do autokaru i jedziemy na wycieczkę finałową i tam jest w jakimś ciekawym miejscu.

Kasia: Ale nie zdradzaj może, gdzie będzie ta wycieczka. Możesz zdradzić termin finału, ale niech to będzie niespodzianka.

Marcin: Ale chyba już wszyscy wiedzą, bo jest podane.

Kasia: A no to zdradź.

Marcin: Dobrze. No super, miejscowość nazywa się bardzo ortograficznie, nazywa się Chrzęsne.

Kasia: Chrzęsne?

Marcin: Chrzęsne.

Kasia: Ja wiem, gdzie są Chrzęsne.

Marcin: I to w pałacu w Chrzęsnych.

Kasia: OK

Marcin: Ja teraz trochę tak specjalnie, żeby było słychać każdą głoskę mniej więcej, to „ę” przeciągam, ale tam jest Chrzęsne, tak?

Kasia: I to jest taka, bym mówiła, taki akcent?

Marcin: Nie, absolutnie nie.

Kasia: OK

Marcin: Ja sobie tak po prostu tak podkreślam. Chrzęsne obok Tłuszczu.

Kasia: Tak, wiemy. Znaczy ja wiem, gdzie są Chrzęsne.

Marcin: Tak. No i właśnie mamy taki, mam nadzieję, ładny finał. Bo Chrzęsne, to ortograficznie już pasuje, tam Norwid ma coś do czynienia, ale żeby nie było, w tamtym roku udało nam się być w Ogrodzie Botanicznym w Powsinie, a ponieważ jest to maj finał

Kasia: Tak

Marcin: No to to jest najlepszy miesiąc na finał.

Kasia: Zdradzisz, kiedy najbliższy finał w maju?

Marcin: 28 maja, w środę.

Kasia: Skądinąd wiem, że pojawią się reprezentantki z naszej biblioteki, bo co roku zapraszacie?

Marcin: Zapraszamy, jak zawsze.

Kasia: Tak, i ja też chciałam powiedzieć, zapewne wiesz, a może potraktuj jako ciekawostkę, jak nie wiesz, to my też mamy własny konkurs, WWK, Wydajemy Własną Książkę.

Marcin: Wiem, wiem oczywiście.

Kasia: Adresowany do uczniów i uczennic szkół specjalnych. I też wiem, że jedna z organizatorek Agnieszka, pozdrawiam, serdecznie Agnieszka będzie wiedziała, u nas pracuje 5 Agnieszek, ale ta konkretna Agnieszka będzie wiedziała, o kogo chodzi.

Marcin w tle: Wspaniale

Kasia: To też pewnie wiesz.

Marcin: Tak, i też pozdrawiam.

Kasia: Tak. Agnieszka poinformowała Cię, kiedy jest nasz finał i dostałeś zaproszenie.

Marcin: Dziękuję bardzo jeszcze raz tak oficjalnie (śmiech)

Kasia (śmiech): Dobrze Marcin, bardzo ci dziękuję za rozmowę.

Marcin: Ooo no dobrze.

Kasia: Ale to jeszcze nie jest wszystko, to jeszcze nie jest wszystko, dlatego, że mam do Ciebie takie 10 pytań. Krótkich

Marcin: Ja właśnie spodziewałem się, żeby będą pytania i tutaj nie wiem, z czego się miałem uczyć.

Kasia: Ściągawkę wziąłeś ze sobą?

Marcin: No nie, mam tutaj wydrukowane jakieś dane, ale nie wiem, czy będą potrzebne.

Kasia: Absolutnie nie będą teraz potrzebne, zapewniam Cię.

Marcin w tle: Nie będą…

Kasia: Pierwsza myśl, tak lub nie, jedna odpowiedź, zaczynamy?

Marcin: Jak matura ustna.

Kasia: Trochę tak, jesteśmy właśnie w ferworze maturalnym,

Marcin: Żeby śmieszniej oceniałem na maturze w sobotę, więc teraz się szybko rola odwróciła, już poniedziałek.

Kasia: Ale tutaj nie będzie oceny.

Marcin: No ja wiem.

Kasia: Kawa czy herbata?

Marcin Zdecydowanie kawa.

Kasia: Biblioteka czy księgarnia?

Kasia: Kiedyś bardzo biblioteka, bardzo bardzo, teraz księgarnia, odbiór książki i do domu.

Kasia: Ok. To książka papierowa czy elektroniczna?

Marcin: Papierowa.

Kasia: Poradnik czy beletrystyka?

Marcin: O, naukowa, jeśli można, więc poradnik naukowy niech będzie.

Kasia: Wiem o co chodzi. Może nie ujęłam tego w tej kategorii, ale wiem, o co chodzi. A tutaj takie pytanie ekstra, tutaj będziesz musiał powiedzieć troszeczkę dłużej. Jaka dziedzina konkretnie? Tak z ciekawości pytam.

Marcin: Tej naukowej?

Kasia: Tak

Marcin: No ja to mam tam jakiś… Potłukłem się, że tak powiem, obtukłem się, obtarłem, żeby nie powiedzieć o jakiejś tam historyczne studia i polonistyczne, i teologiczne, i kulturoznawcze, no więc wszystkie te dziedziny.

Kasia: Wszystkie dziedziny.

Marcin: Wszystkie te dziedziny.

Kasia: Wszystko co wymieniłeś.

Marcin: Tak (śmiech)

Kasia: Radio czy podcast?

Marcin: Zdecydowanie radio.

Kasia: Muzyka czy plastyka?

Marcin: No ja bym chciał  plastykę, ale nie mam czasu na plastykę, więc nie wiem, jak to tam zważyć, no chyba raczej, a też grałem na instrumentach.

No dobrze, to niech będzie muzyka.

Kasia: No widzisz, kolejne pytania ekstra, mi się pojawiło, nie w ramach szybkich strzałów. Na takich instrumentach grałeś?

Marcin: Na perkusji

Kasia: Wow

Marcin: Perkusyjnych.

Kasia: Perkusja

Marcin: Tak, no, niestety.

Kasia: Dlaczego niestety?

Marcin: Bo to szybko się słuch traci.

Kasia: No, ale chyba nie straciłeś słuchu.

Marcin: Coś tam słyszę (śmiech) Coś tam słyszę.

Kasia: A dlaczego przerwałeś granie? Bo ze względu na ten słuch czy zmieniły ci się priorytety?

Marcin: No to jest trudno ćwiczyć

Kasia: OK

Marcin: W bloku.

Kasia: No raczej, no raczej, aczkolwiek mam znajomych, którzy uczą swojego synka, grania na perkusji i w bloku.

Marcin: No, mój syn Kuba. Pozdrawiam Cię Kuba. Wczoraj szedł przez osiedle i mówił, że sąsiad ćwiczy na puzonie. Zdiagnozowaliśmy, że to jest ta trąba z wyciąganiem.

Kasia: OK (śmiech)

Marcin: No więc, no, da się, ja wiem, ale jednak hmm.

Kasia: Z tyłu głowy masz sąsiadów.

Marcin: Tak.

Kasia Dobrze, wracamy do…

Marcin: I psa

Kasia: I psa i inne żyjatka. Zajęcia z dziećmi czy zajęcia z młodzieżą?

Marcin: Ciekawe. Trudno mi zdecydować. Z chętnymi dziećmi, z chętną młodzieżą, tak bym zaznaczył. Bo jeżeli ktoś na siłę trafił na moje zajęcia, no to ja myślę, że tak jak na siłę to się nie dogadamy.

Kasia: A sztuka czy sport?

Marcin: Nie, no sztuka.

Kasia: Morze czy góry?

Marcin: Wolę ogólnie kulturę, ale jak morze to morze.

Kasia: Tu tutaj będzie strzał taki bardziej kulturalny. Kino czy teatr?

Marcin: Kino czy teatr. Nie mam czasu na żadne, wolałbym teatr.

Kasia: Okej, koniec. Nie było chyba strasznie?

Marcin:  Nie, nie, jestem zaskoczony, dziękuję bardzo.

Kasia: Tak, a ja dziękuję wszystkim za wysłuchanie podkastu, a dziękuję ci Marcin, za rozmowę.

Marcin(śmiech):  Dziękuję bardzo, za zaproszenie.

Polityka cookies i prywatności

Strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celu niezbędnym do prawidłowego działania serwisu, dostosowania strony do indywidualnych preferencji użytkownika oraz statystyk. Wyłączenie zapisywania plików cookies jest możliwe w ustawieniach każdej przeglądarki internetowej, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje. Jeżeli nie wyrażasz zgody na zapisywanie informacji w plikach cookies należy opuścić stronę.

Zaznacz cookies, które akceptujesz:
Powrót