Autorką książki jest Marta Zdzieborska, dziennikarka współpracująca z czołowymi polskimi czasopismami takimi jak „Tygodnik Powszechny”, „Gazeta Wyborcza” czy „Wysokie Obcasy”, współautorka przewodnika „Nepal. U stóp Himalajów” całym sercem związana z portalem Refugee.pl poruszającym problemy uchodźców.
Opracowany przez nią zbiór reportaży można traktować jako swojego rodzaju protest przeciw niewydolności systemu opieki nad uchodźcami w Polsce. Opisane postaci pochodzą z różnych krajów, nierzadko objętych konfliktem zbrojnym. Większość z nich, uciekając z własnego kraju do Unii Europejskiej, wybiera Polskę dość przypadkowo. Mimo wszystko liczą jednak, że po otrzymaniu azylu i statusu uchodźcy znajdą dom, pracę, podstawy godnego życia i …przede wszystkim przestaną bać się o siebie i bliskich. Co znajdują? Mieszkania w izolowanych ośrodkach, stały nadzór funkcjonariuszy państwowych, pracę poniżej swoich aspiracji…
Jednym z przykładów jest mężczyzna pochodzący z Syrii, występujący w książce pod pseudonimem Yasser. Płynnie mówi po angielsku i arabsku, zna doskonale historię Bliskiego Wschodu. Przed wybuchem konfliktu syryjskiego pracował w Damaszku jako licencjonowany przewodnik wycieczek zagranicznych. W czasie wojny był tłumaczem i współpracownikiem wielu zachodnich agencji telewizyjnych, relacjonujących przebieg konfliktu. Nierzadko ryzykował własne życie. Nazywano go „człowiekiem, który kul się nie bał”. Podejmując decyzję o ucieczce, zostawił w Damaszku znaczny majątek, w tym wartościowe mieszkanie. Czym zajmuje się w Polsce? Po wielu staraniach udało mu się dostać posadę kucharza w barze z kebabem.
Na przykładzie osób takich jak Yasser autorka piętnuje słabości polskiego systemu opieki nad uchodźcami. Podnosi między innymi następujące kwestie. Po pierwsze ośrodki dla uchodźców są zakładane z reguły na prowincji, w takich miejscowościach jak Biała Podlaska czy Terespol, które same zmagają się z trudnościami społecznymi (np. problemem bezrobocia). W takich miejscach uchodźcy mają trudności z zaaklimatyzowaniem się i rozpoczęciem nowego życia. Inną poważną barierą jest brak programów nauki języka polskiego, zwłaszcza dla osób dorosłych. Doraźnej pomocy zatrudnianych przez rozmaite fundacje wolontariuszy nie można traktować jako rozwiązania systemowego. Brakuje też ogólnej strategii i konkretnych programów wykorzystania potencjału intelektualnego grupy uchodźców dobrze wykształconych, np. lekarzy, dziennikarzy i nauczycieli.
Autorka nie daje gotowych rozwiązań. Rysuje jednak przejmujący obraz losów konkretnych ludzi, który pozwala lepiej zrozumieć złożony problem uchodźstwa w Polsce.
Poleca
Bożena Stacewicz
Wydział Udostępniania Zbiorów