Zacznę może nietypowo od przytoczenia fragmentu książki, bo
myślę, że oddaje on istotę tematu. Na książkę składają się wywiady ze znanymi w Szwecji osobami i w trakcie rozmowy jeden z gości opowiada taką oto historię: spotyka się dwóch znajomych Szwedów (wybaczcie,
ale nie pamiętam nazwisk chociaż w książce są wymieniane). Spędzają ze sobą kilka godzin. W całkowitym milczeniu. Nie jest istotne co robią. Może wspólnie łowią ryby? Może coś czytają. Może siedzą w kawiarni, pijąc kawę i obserwując otaczający ich świat? Nieważne. Wspólnie w milczeniu spędzają czas. I zgadnijcie co mówi jeden z nich na pożegnanie? Otóż podając rękę swojemu towarzyszowi mówi Dziękuję za rozmowę
Przypomnę, że tytuł książki brzmi Samotny jak Szwed, a nie milczący jak Szwed. Puste rozmowy nie prowadzą do niczego, a milczenie w wielu przypadkach mówi więcej niż tysiąc słów. Jak jesteśmy sami – przeważnie milczymy (no chyba, że prowadzimy sami ze sobą dyskusje, bo takie sytuacje również się zdarzają, często też na głos wypowiadamy swoje myśli), może dlatego opisana wyżej historia tak bardzo skojarzyła mi się z tematem książki.
Wracając do samego tytułu to zauważcie, że główna część zawiera pytanie, co z kolei może na pierwszy rzut oka wywoływać zdumienie, zaskoczenie. Bo jakże to? Tylko Szwedzi są samotni? I tu nasuwa się podtytuł, który mówi, że oni (ludzie północy) nie lubią być, ale lubią bywać sami. A to już jest różnica.
Jak pokazują badania w Szwecji około 40% ludzi samotnie. Zdarza się to nawet wśród par i małżeństw. Z czego wynika taki stan rzeczy? Czy samotność może być synonimem dobrobytu? Dlaczego Szwedzi często wolą towarzystwo pięknej, malowniczej i dzikiej natury niż drugiego człowieka? Sam Sztokholm swego czasu został uznany za europejską stolicę samotnych. I mimo tego, że jest to metropolia znajdzie się tam zakątki, gdzie można zanurzyć się w swojej samotni.
Katarzyna Tubylewicz od wielu lat mieszka w Szwecji. Jest uważną obserwatorką otaczającej ją rzeczywistości. Dostrzega różnice w mentalności Szwedów i innych narodów, chociażby Polaków czy Włochów. Docenia zalety introwertyczności. Zresztą sama uważa się za introwertyczkę. I jak wielu Szwedów nie widzi w samotności nic złego. Tubylewicz z pomocą swoich rozmówców odczarowuje samotność. W swojej książce Samotny jak Szwed?: o ludziach północy, którzy lubią bywać sami samotność absolutnie nie wykazuje pejoratywnego wydźwięku. Wręcz przeciwnie – autorka pokazuje zalety samotności, która działa kojąco, dodaje energii, motywuje do działania, wycisza lęki. Wspólnie ze swoimi rozmówcami wyjaśnia czemu świadomy wybór bycia samotną/ samotnym jest
tak potrzebny we współczesnym świecie. A wśród jej rozmówców znajdziecie m.in. byłego szpiega i jednocześnie autora kryminałów, bezkompromisową dziennikarkę, która w przeszłości zmagała się z anoreksją i była mobbingowana w szkole, nauczyciela medytacji, onkologa i pierwszego szwedzkiego profesora medycyny
paliatywnej czy Tomasa Transrömera, poetę i laureata nagrody Nobla, który porozumiewa się bez słów…
Znakomitym uzupełnieniem książki są fotografie syna autorki – Daniela. Są to przeważnie zdjęcia milczącej szwedzkiej natury oraz surowej architektury. Bardzo rzadko na tych fotografiach pojawiają się inni ludzie. Jest za to kilka zdjęć krów, o których z przekonaniem Katarzyna Tubylewicz pisze, że są z pewnością szczęśliwe.
Samotność po szwedzku wygląda nieco inaczej niż samotność po polsku. Ja po przeczytaniu książki znalazłam pewne podobieństwa. Mam tu na myśli mój charakter, indywidualizm, podejście do życia. A nie jestem Szwedką, tylko Polką. Jak będzie z Wami? Przekonajcie się i przeczytajcie. Polecam!
przeczytała i poleca
Katarzyna Gołubiew
WWE