Zapraszamy do wysłuchania podcastu Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej imienia Komisji Edukacji Narodowej w Warszawie.
Kasia: Dzień dobry.
Karol: Dzień dobry.
Kasia: Słuchajcie, witam was w kolejnej odsłonie bibliowywiadu na Gocławskiej z moim gościem. Dzisiaj moim gościem jest Karol Jachimek, cześć Karol.
Karol: Cześć, dzień dobry.
Kasia: Karol był naszym prelegentem, jednym z naszych prelegentów, podczas konferencji listopadowej “Czy aplikacje budują relacje?” Karol, ty chyba niedaleko pracujesz? Zgadza się?
Karol: Tak, niedaleko pracuje, pracuje prawie, że przez ścianę.
Kasia: Po sąsiedzku.
Karol: Po sąsiedzku, pracuje w Uniwersytecie SWPS.
Kasia: Czym się tam zajmujesz?
Karol: Oj, to jest takie pytanie, którego ja…
Kasia: Nie lubisz.
Karol: Nie lubię, ale nie dlatego, że nie lubię na nie odpowiadać, tylko zanim ja się wytłumaczę z czego…
Kasia: No dobrze, to nie tłumacz się, to powiedz, co najbardziej lubisz robić w swojej pracy na uniwersytecie.
Karol: Uwielbiam pracować ze studentami, a nawiązując do przez niego pytania, żeby też nie było, że tak po prostu tutaj…
Kasia: Wycofujesz się…
Karol: Wycofuję się. Ja powiedziałem, że nie lubię na nie odpowiadać. Nie dlatego, że tutaj prawda, wychodzę na buca i mówię, że nie chcę, tylko dlatego, że ja na to, co robię na Uniwersytecie SWPS-u ilustruje moją ścieżkę związaną z tym, czym się zajmowałem w życiu, bo uczę i zajęć dotyczących filmu i popkultury w takim myśleniu o tym, jakie wzorce dotyczące cielesności utrwala i zajęć warsztatowych i zajęć o mediach cyfrowych. I tak dalej, i tak dalej, i tak dalej. Ale jak mówię ludziom, że rzeczywiście prowadzę tak bardzo różnorodne zajęcia, to czasem pojawia się konfuzja, prawda? Co z tą specjalizacją? Taką silną prawda?
Kasia: Uczelnianą.
Karol: Uczelnianą, którą też prawda bardzo silnie komunikuje na zewnątrz, bo rzeczywiście, jeżeli miałbym powiedzieć czym się zajmuję, to zajmuje się młodymi i mediami cyfrowymi.
Kasia: Fajnie to zabrzmiało -zajmujesz się młodymi. Lubisz to?
Karol: Bardzo.
Kasia: Lubisz młodzież?
Karol: Lubię młodzież, choć nie lubię do końca takiego podziału młodzi, starzy, dzieci i młodzież prawda, dorośli? Dlatego, że dla mnie jest to jakiś podział kompletnie sztuczny. Dlatego też ja, kiedy opisuję młodszych ode mnie, najczęściej mówię właśnie młodzi ludzie, a nie młodzież albo dzieci. Dlatego że te słowa w naszym języku niekiedy uruchamiają, prawda? Już takie bardzo specyficzne myślenie, a ja gdzieś w tych moich działaniach, yyy, tak, dążę do takiego myślenia, że tak naprawdę no, być może prawda. Gdzieś różni nas wiek, ale na wielu, wielu, wielu wymiarach jesteśmy do siebie podobni.
Kasia: A to jest ciekawe co mówisz. Pozwolisz, że ja też będę teraz stosować młodsi, starsi…
Karol: Absolutnie, absolutnie. Do tego zachęcam i też zachęcam do tego, żeby myśleć o młodszych i o starszych, a właściwie o tych kategoriach.
Kasia w tle: Wiekowych.
Karol: Młodszy, starszy jako jakimś jednym elemencie bardzo złożonego konglomeratu różnych cech, prawda, jakieś takie gigantyczne kontinuum, bo my rzeczywiście, zwłaszcza kiedy pracujemy z młodymi osobami albo kiedy się z nimi jakoś komunikujemy, to też jest bardzo widoczne. Nie wiem w relacji z dziećmi, choć tutaj wchodzą też inne mechanizmy do tej gry, ale my bardzo często mamy w głowach to, że patrzymy na inną osobę przez pryzmat to, ile ma lat.
Kasia w tle: Ile ma lat.
Karol: I jaki ma wiek. A ten wiek jest tak naprawdę jedną z wielu, prawda, kategorii z jednym z wielu czynników, które no może mieć jakieś znaczenie, ale kompletnie nie musi.
Kasia: No właśnie, tutaj tak płynnie przechodzimy do Twojej książki “Z nosem w smartfonie”, bo tam pokazujesz,że, udowadniasz właściwie, że mimo tego, że osoby młodsze od nas znacznie mają większe kompetencje, większe doświadczenie w korzystaniu z mediów cyfrowych.
Karol: Ja tutaj cmokam.
Kasia: OK, ale to jest fajne.
Karol: Dlatego że, że znowu ja chyba gdzieś tak po tym wstępie, który tutaj zrobiłaś, będę, będę tym panem, jakim jestem zresztą zawsze, ale dzisiaj jakoś szczególnie, bo ja zawsze problematyzuję mówię, to zależy.
My mamy w głowie prawda jakieś takie szufladki, prawda, które powodują, że, że że łatwo wrzucamy jakąś osobę.
Oczywiście młode osoby mają bardzo często lepsze kompetencje cyfrowe od nas albo zakładamy, że mają lepsze kompetencje cyfrowe od nas.
Kasia: To może raczej zakładamy.
Karol: Chociażby sytuacja z dzisiejszych zajęć. Moi studenci mieli takie zajęcia zaliczeniowe. To były zajęcia dotyczące rzeczywiście, kompetencji warsztatowych i na zaliczenie mieli przygotować warsztaty i fragment tych warsztatów przeprowadzić prawda dla całej grupy i jedna z grup użyła w ramach tych warsztatów narzędzia cyfrowego. To nie było też jakieś bardzo skomplikowane narzędzie, bo była to Kanwa. Yy wrzucając te te kanwe, prawda w warsztaty jako coś zupełnie oczywistego, prawda? No bo wy jesteście młodzi. My jesteśmy młodzi, jako mówię tutaj studenci, prawda i ich koledzy i koleżanki z grupy. No więc nie będziemy musieli tłumaczyć obsługi tego narzędzia.
Tymczasem i to była w ogóle świetna nauka dla samych młodych osób. Okazało się, że część z osób w tej grupie w ogóle nie wie, jak ta kanwa działa w ogóle. Sam pomysł użycia cyfrowego narzędzia zamiast kartki był dla nich problematyczny dlatego, że, no, wolą pracować w inny sposób i to proste założenie, które same osoby młode o sobie miały w głowach nagle doprowadziło nas do takiego banalnego finału, ale takiego finału, który ja bardzo cenię i bardzo często do niego też dążę, czyli pokazało, że tak naprawdę wszyscy jesteśmy różni. I takie założenia, które mamy w głowach, że młodzi wymiatają w mediach cyfrowych, a my nie wymiatamy albo młodym, co się dzieje w mediach cyfrowych, a my jesteśmy dojrzali, bo mamy powyżej osiemnastego roku życia, więc już wiadomo, jesteśmy uodpornieni są dla mnie szalenie problematyczne, dlatego, że brnę do tego, co, co, co, co, co, od czego zaczęliśmy tę rozmowę, prawda? Czyli że rzeczywiście ta różnorodność nas wszystkich jest dla mnie jakoś gigantycznie ważną, ważną cechą. A też takie założenie, że młodzi świetnie korzystają z mediów cyfrowych może być dla nas, dorosłych, jeżeli prawda posługujemy się też tą opozycją, a właściwie nie opozycją, no tylko jakimś takim porównaniem. Też jest taką sporą pułapką, dlatego że bardzo często nie uczymy, albo nie mówimy jak korzystać z mediów cyfrowych w mądry sposób, bo zakładamy, że już kompletnie nie musimy tego robić, bo oni wszyscy wiedzą, no tymczasem rzeczywiście pewnie można byłoby wskazać takie problemy, z którymi my wszyscy generalnie mamy kłopot. Na przykład weryfikowanie treści, odporność na różnego rodzaju przekazy, dezinformacja i tak dalej i tak dalej i tak dalej. Tymczasem znowu zobacz taką gigantyczną pułapką naszej pracy z młodymi ludźmi, ale to nie jest opowieść tylko młodych, ale w ogóle.
Kasia w tle: W ogóle.
Karol: W ogóle o pracy z innym człowiekiem jest to, że czasem taką takim takim gigantycznym kłopotem, są rzeczywiście szufladki, założenia, pewne wyobrażenia, które powodują, że w ogóle się nie spotykamy i i nie dochodzimy do jakiegoś konsensusu, dlatego że czasem wydaje nam się też, że wiemy coś lepiej.
Kasia: Jest tak, jak mówisz i chciałabym się ciebie zapytać, kiedy pierwszy raz w Twojej głowie zakiełkowała myśl, żeby napisać książkę? Ja teraz nie pytam o treść, tylko w ogóle o pomysł napisania czegoś namacalnego, co tutaj leży przed nami.
Karol: To się pojawiało gdzieś w w toku mojego prowadzenia zajęć i prowadzenia warsztatów, bo oprócz tego, że pracuję na Uniwersytecie, być może przede wszystkim jestem rzeczywiście warsztatowcem, edukatorem, trenerem, szkoleniowcem, ekspertem, się śmieje, bo to jest takie słowo, słowo wytrych, prawda? Słowo klucz, które być może niczego nie oznacza, a oznacza wszystko, czym się, czym się zajmuje. I paradoksalnie ja chyba nie miałem takiego momentu.
Kasia: Nie miałeś tej eureki?
Karol: Nie miałem w tym sensie, że że, że to nie była eureka polegająca na tym, że no to ja siądę i napiszę książkę, gdzie coś wyjaśnię albo wszystkim pokażę jak jest.
No tego w ogóle nie mam w głowie. Ta książka jest jakimś głosem w dyskusji, a nie pokazaniem prawdy objawionej. Ale ta książka wyniknęła bardziej jako element całego procesu, dlatego że ona jest efektem moich spotkań z młodymi ludźmi,z nauczycielami, z rodzicami, moich rozmów, moich szkoleń, moich warsztatów i gdzieś w pewnym momencie też zbieg okoliczności sytuacji życiowych spowodował, rzeczywiście pojawił się pomysł napisania tej książki.
Pojawiło się też wydawnictwo prawda, które tę książkę chciało wydać, czyli wydawnictwo Agora. A właściwie ono też zainicjowało ten pomysł, żeby żeby tę książkę napisać, choć ja o tym też wcześniej rozmyślałem.
I ta książka rzeczywiście powstała, choć ja się śmieję, ale myślę, że to jest przypadłość każdego autora, że oczywiście gdybym tę książkę miał napisać teraz, to ona byłaby zupełnie inna i napisałbym ją w zupełnie inny sposób, dlatego, że być może też inaczej patrzę, prawda? Na tę przestrzeń, w której, w której funkcjonuje, ale nie miałem takiego momentu: Łup, prawda? Objawienie! I pisze, pisze książkę. Powiem więcej, ta książka też była procesem sama w sobie. Nie dość, że no oczywiście, na początku pisania tej książki powstał jakiś konspekt bardziej mocno roboczy, który w toku pisania tej książki się zmieniał. A później w momencie, kiedy tę książkę napisałem całą pojawiły się jakieś uwagi redaktorskie, ale też ja przeczytałem ją na nowo. Uznałem, że muszę poprawić większość rozdziałów, bo to nie ta energia, nie ten język, nie ten styl. I teraz najgorszą rzeczą na świecie jest dla mnie to, żeby do nich zajrzeć i przeczytać fragment, bo pewnie uznałbym, że napisałbym to zupełnie inaczej.
Kasia: To może “Z nosem w smartfonie” część druga?
Karol: Że temat tej książki to, o czym ona opowiada trochę trochę do tej bramki gra dlatego że że, że pewnie co jakiś czas można byłoby powtarzać tę książkę i pokazywać, co w tych mediach cyfrowych piszczy. Ale na razie zastanawiam się nad troszkę innym, innym projektem
Kasia w tle: Ok.
Karol: A właściwie nad dwoma projektami. Zobaczymy, co z nich wyjdzie, dlatego że też proces pisania książki jest takim procesem wymagającym, yy, więc tak sobie chwilowo myślę, co dalej.
Kasia: Ok, tak ja tutaj powiem tylko, że nagrywamy ten odcinek w gorącym okresie przedświątecznym i jeżeli ktoś jeszcze nie ma pomysłu na prezent, to świetnym, świetnym pomysłem będzie książka Karola “Z nosem w smartfonie”. Polecamy, prawda Karol?
Karol: Polecamy, a propos prezentu, ja muszę tutaj opowiedzieć anegdotę. Nie pamiętam czy opowiadałem w ramach konferencji, ale to jest jedna z moich ulubionych anegdot.
Kasia w tle: Opowiadaj.
Karol: A propos a propos prezentu, prowadziłem warsztaty dla młodych osób, które zaczynałem właśnie od tego, że jestem autorem książki, autorem książki, która jest skierowana do osób dorosłych książki dotyczącej mediów cyfrowych. No i zapytałem młodych ludzi o to, jak myślą, czego dotyczy ta książka, więc młodzi ludzie odpowiedzieli, no że skoro prawda, starszy człowiek napisał dla starszych ludzi tę książkę, to na pewno musi dotyczyć problemu uzależnień. Na co mówię: No właśnie, nie. Ja piszę o tym, że te media cyfrowe mogą być wspaniałym miejscem, na co jedna z uczestniczek młodych około siedemnastoletnich pyta mnie, no to niech pan jeszcze raz powtórzy tytuł, to ja kupię mamie na prezent, na co ja mówię “Z nosem w smartfonie”. Ta książka ma jeszcze podtytuł “Co nasze dzieci robią” i tutaj mój głos yyyy, prawda? Bo chodziło o to, “Co nasze dzieci robią w internecie” i mój głos zaczął więdnąć, bo nagle zobaczyłem, że ta młoda osoba się ożywiła. Oj, co robimy w internecie? to lepiej nie kupię, co mi się bardzo spodobało, bo to też pokazuje, że czasem ten internet, no oczywiście jest taką kością niezgody, prawda?
Kasia w tle: Tak.
Karol: Bo dzieciaki robią jedną rzecz, my na to patrzymy, mówimy, matko święta, jakie to jest straszliwe. Tmczasem, jak porozmawiamy sobie z tymi dzieciakami, to być może nie jest to takie straszne, a po drugie, jak to bywa z takimi przestrzeniami, w których też są młodzi ludzie, choć internet oczywiście nie jest tylko młodych ludziach, no ważne jest też to, że to jest czasem dla nich przestrzeń bycia we wspólnocie, bycia razem. I też ta nasza obecność czasem jest taką przestrzenią troszkę troszkę zagrażającą, choć absolutnie nie mówię tutaj o tym, żeby nikt nie, nie, nie, nie towarzyszyć i nie pilnować, prawda? Bo bo to nie jest kompletnie o tym, ale, ale to są dla mnie też takie ciekawe momenty. Co w ogóle w naszych głowach pojawia się prawda, kiedy, kiedy myślimy o tym, co te młode osoby robią w internecie? Jakie metafory, jakie opowieści, jakie narracje się pojawiają?
I w drugą stronę.
Kasia w tle: Tak.
Karol: Co ci młodzi myślą, że ich rodzice wiedzą albo jak ci młodzi postrzegają to, co robią dorośli w tym internecie? No ja mam takie wrażenie, że ten internet jest w ogóle jakimś takim dziwnym tworem.
Kasia: Tak, internet jest dziwnym tworem dziwnym, dziwnym medium, które z jednej strony na pierwszy rzut oka dzieli, ale może też łączyć, co świetnie też pokazujesz w książce.
Karol: Ja chyba chciałbym, znaczy to jest też taka opowieść, która, która jest też taką dosyć ciekawą, a właściwie nawet problematyczną opowieścią, prawda? Dlatego, że że proszę zobaczyć, jaką my mamy też taką przypadłość naszą.
Ee, że o internecie bardzo często lubimy mówić w skrajnych metaforach, prawda? Czy czy w takich skrajnych, używając skrajnych przykładów, prawda?
Czyli że z jednej strony ten internet albo jest najstraszliwszą rzeczą na świecie, jaka mogła nam się przydarzyć i jest tylko zagrażająca dla młodych osób.
Albo idziemy na drugą stronę i mówimy, prawda, on rozwija, jest wspaniały i tak dalej, i tak dalej. Ja gdzieś no, z jednej strony wiem, że muszę w to kontinuum się spisywać, prawda?
W związku z tym, że jeżeli popatrzymy na szeroko pojęty rynek wydawniczy, więcej jest tych.
Kasia w tle: Negatywnych.
Karol: Negatywnych opowieści o internecie, więc ja rzeczywiście pozycjonuje się jakkolwiek brzydko to zabrzmi w kontekście też pisania książek po tej stronie jednak takiego wspierającego mówienia o internecie, ale ja chyba gdzieś też w takiej mojej działalności badawczej, czy czy działalności właśnie warsztatowej totalnie dążę, czy chce dążyć do takiego do takiego, do takiego miejsca, gdzie ten internet przestałby być dla nas, przestałby być ubrany w jakieś, prawda,
silnie rozbudowane metafory. A stałby się jakąś przestrzenią jakimś narzędziem, które jest w miarę neutralne. Oczywiście nie mówię tutaj o tym, że mamy nie zwracać uwagę na to jak ten internet, prawda na nas wpływa?
Albo co robi z nami big Tech? Albo co robiło wielkie korporacje, ale chciałbym, żebyśmy wreszcie gdzieś w tym naszym codziennym języku, a być może nawet tym codziennym języku dotyczących naszych relacji z młodymi ludźmi nie traktowali internetu jako demona, prawda? Czy jakiegoś gigantycznego, dziwnego ducha, albo jakąś istotę z zewnątrz, która wpływa i coś robi, ale żebyśmy zaczęli podchodzić do tego narzędzia jak najbardziej racjonalnie zastanawiając się, jakie ma plusy, jakie minusy, w jaki sposób wykorzystać te plusy, w jaki sposób zneutralizować minusy. Ale też chciałbym, żebyśmy z tego internetu korzystali w tym sensie, że dla mnie też takim problemem tej dyskusji, która trwa, jest to, że my gdzieś tak ciągniemy, prawda? Albo z jednej strony super, prawda? Niech ci młodzi będą, to jest ich świat, albo z drugiej strony internet jest totalnie szkodliwy. Wyjdźmy, prawda z niego jak najdalej, a ja bym chciał, żeby on rzeczywiście stał się jakimś takim codziennym elementem, którego rozumnie używamy i wiemy też, jak na nas oddziałuje.
Kasia: OK. Wspomniałeś wcześniej, że prowadzisz warsztaty, szkolenia dla osób w różnym wieku. Już tak mówię bardzo otwarcie bez podziału młodsi starsi. To są szkolenia, warsztaty na temat trendów edukacyjnych?
Karol: Różne.
Kasia: OK
Karol: Rzeczywiście prowadzę dla osób w różnym wieku te te warsztaty. Tutaj się pochwalę.
Kasia: Od przedszkola do Opola.
Karol: Oczywiście, że od przedszkola. Nawet zostałem wybrany wykładowcą Roku Uniwersytetu dzieci.
Kasia w tle: To gratulacje
Karol: W zeszłym roku właśnie głosami sześcio i siedmiolatków, co jest moim największym sukcesem, myślę, zawodowym i dlatego tym się z pełną premedytacją, chwalę.
Kasia w tle: I słusznie. Gratulacje
Karol: Ale rzeczywiście prowadzę od przedszkola do do Opola, prawie że że te warsztaty i rzeczywiście. Prowadzę je głównie prawda w kontekście budowania relacji z młodymi ludźmi, w kontekście mediów cyfrowych.
I pewnie, jeżeli miałbym pokazać takie główne tendencje tego, czego te warsztaty dotyczą, to z młodymi osobami prowadzę częściej warsztaty dotyczące tego, no takiej szeroko pojętej higieny cyfrowej, prawda?
Kasia: OK
Karol: Czyli takie uświadamiające, hmm, prawda, ile z tego internetu korzystamy? Czym jest dezinformacja? Jak mądrze korzystać, prawda z tego internetu? Dla osób starszych dla odmiany prowadzę warsztaty, gdzie szalejemy i trochę bawimy się tym językiem internetowym młodych osób.
Kasia: Super.
Karol: Dlatego, że trochę wychodzę z założenia, że to, czego brakuje młodym, to rzeczywiście takiej bardzo rzetelnej edukacji związanej z korzystaniem z internetu, ale nie edukacji, która bardzo często dominuje, bo prawda bardzo często, kiedy wysyłamy młode osoby na warsztaty to to są takie warsztaty yyy, warsztaty dotyczące internetu, które straszą, które pokazują, prawda, że ten internet robi same niecne rzeczy i w ogóle. Najlepiej byłoby z tego internetu przestać korzystać, więc ja prowadzę takie szkolenia i takie warsztaty, które pokazują: hej, internet jest bardzo dobrą rzeczą,ale my musimy być świadomi wielu różnych mechanizmów, a w kontekście dorosłych wychodzę z założenia, że yy my trochę nie rozumiemy tego internetu młodych, trochę się go boimy, trochę nie mamy też takiej bezpiecznej przestrzeni po to, żeby coś potestować hmm, więc kiedy prowadzę te szkolenia, to robimy czasem szalone rzeczy, kręcimy tik toki, robimy trendy, zastanawiamy się, jak te trendy wykorzystać w edukacji, ale przede wszystkim rzeczywiście. Patrzymy na tę kulturę cyfrową jako na przestrzeń, która może pomóc nam zbudować empatię i która, którą i i jeżeli zrozumiemy, jeżeli doświadczymy, jeżeli zaczniemy szukać podobieństw nagle okazuje się wcale nie jakaś straszliwa. Rzeczywiście pokazuje że, możemy budować wspaniałe, wspaniałe mosty między między nami. Tymczasem rzeczywiście mamy taką tendencję do egzotyzowania tego, co robią młode osoby w internecie. Spotykamy się też w bardzo konkretnym czasie, kiedy tutaj wybierane są chociażby różne słowa młodzieżowe, prawda roku.
Kasia w tle: To wczoraj.
Karo: Wczoraj było sigma w w Polsce yyy oxford, o ile mnie pamięć nie myli, yyy Wielka Brytania ostatnio wybrała takie słowo brainrot jako słowo roku.
Kasia w tle: Ono chyba też było…
Karol: Tak ono jest. Ono się pojawia.
Kasia w tle: Tak pojawia się.
Karol: Ja mówię o tym yyy dlatego szanowni państwo, że, że, że dostaję ostatnio piany na ustach, kiedy słyszę yyy w różnego rodzaju doniesieniach medialnych czy prasowych na różnych, nie wiem, proportalach eksperckich wiele osób wypowiada się na temat, prawda tego młodzieżowego słowa. No i właśnie to słowo brainrot służy wielu osobom jako taki argument, brainrot prawda? Czyli gnicie mózgu służy jako taki argument pokazujący, że tak, że słowem roku zostało słowo, które przedstawiciele młodszych generacji używają te słowo, które pokazuje, że ten internet jest szalenie toksyczny, szkodliwy i tak dalej, i tak dalej, i tak dalej. No oczywiście to słowo też ma takie znaczenie, ale jeżeli popatrzymy tak naprawdę, jak młodzi ludzie używają też tego słowa brainrot, to to nie jest słowo, którym młodzi ludzie się samobiczują mówiąc, prawda, że spędzają na tym tiktoku, tryliardy różnych dziwnych godzin, ale to jest słowo, które bardzo często jest używane w kontekście naszego starego dobrego odmóżdżacza. Albo że coś tak nam zryło banie. Przepraszam za to słowo, ale mamy w języku polskim.
Kasia w tle: Mamy.
Karol: Prawda? Odpowiedniki, które być może pokazują zgoła inne użycie tego słowa, prawda? Czyli to jest takie słowo, które pokazałoby, które uświadomiłoby, że prawda, no, młodzi ludzie mają świadomość, prawda, że oglądają czasem treści, które są głupie. One są tak durne, że aż ręce opadają.
Kasia w tle: Ale to właśnie może służyć odmóżdżaniu.
Karol: Ale to też może służyć odmóżdaniu albo służy temu, że matko, no już czego ludzie nie wymyślą. Tymczasem proszę zobaczyć my, jako dorośli mamy od razu prawda, łapiemy to słowo i budujemy na tym całą jakąś taką strasznie napiętą, napiętą narrację, bo to też wynika z tego, że że bardzo rzadko rzeczywiście empatyzujemy i patrzymy, jak różne praktyki, jak różne słowa, jak różne media, jak różne aplikacje są używane i to właśnie robimy. Ja nigdy nie zapomnę takiego jednego, słuchajcie, ćwiczenia, które robiliśmy na jednym z moich warsztatów. Ćwiczenie znowu bardzo proste, ale budowaliśmy, taki słownik boomersko-młodzieżowy.
Kasia w tle: Świetnie.
Karol: I nigdy nie zapomnę to było sprzed kilku lat, kiedy próbowaliśmy empatyzować z tymi dziwnymi słowami młodzieżowymi i wtedy na topie było słowo jolo, czyli takie słowo, które john leaviews, prawda czyli ma się tylko jedno życie w w polskim tłumaczeniu oznacza. Nigdy nie zapomnę grupę nauczycieli, która próbując znaleźć jakiś ekwiwalent tego słowa powiedziała “Jolo to nic innego jak carpediem i ja mówię tak znaczy, to jest absolutnie o tym, że my czasem egzotyzujemy, patrzymy na to.prawda z wyższości, naszej dojrzałości albo naszego wieku. Tymczasem ja zawsze mówię, a popatrzmy, jak to naprawdę funkcjonuje, albo popatrzmy, co się z tym robi. I nagle okazuje się, że te praktyki, które czasem wydają się nam totalnie dramatyczne, wcale takie dramatyczne nie są.
Kasia: No właśnie, a teraz takie pytanie mi przyszło do głowy. Robiłeś kiedyś szkolenia, w których uczestniczyliby zarówno starsi i młodsi?
Karol: Robiłem wprawdzie i to jest w ogóle bardzo ciekawy trop, o którym teraz mówisz dlatego, że to są bardzo rzadkie szkolenia.
Kasia: To jest wyzwanie.
Karol: Wyzwanie, och, one są bardzo rzadkimi szkoleniami.
Z różnych powodów, dlatego że że, że oczywiście pewnie to szkolenie miało być.
Po części byłoby o tych mediach cyfrowych, a po drugie pewnie byłoby to szkolenie dotyczące komunikacji, empatii, rozwiązywania konfliktów i bardzo wiele różnych dziwnych rzeczy. Ale robiłem takie szkolenia i robiłem takie szkolenia też nazwijmy to w ekstremalnej wersji, no bo oczywiście to, że na moje szkolenia, na przykład dla instytucji, przychodzą reprezentanci różnych generacji i mamy osoby dziewiętnastoletnie, mm, sześćdziesięcioletnie się zdarza, ale yy, raz robiłem szkolenie dla rodziców i dzieci w wieku siedmiu lat, które było dla mnie szkoleniem niesamowicie cudownym nie dlatego, że tak mi świetnie poszło, ale że to było szkolenie, gdzie pamiętam jedno z ćwiczeń, było najprostszą, najprostszym ćwiczeniem, jakie można było wymyślić. Otóż rodzic siadał ze swoim dzieckiem i ja zadawałem im pytania dotyczące tego, co im się wydaje, wzajemnie, że robili w internecie? No już nie mówiąc o, o tym prawda, że ten siedmiolatek w internecie to rzeczywiście jest zawsze taki dyskusyjny temat. No ale yyy na tym polegały warsztaty, że ci, że że, że że to dziecko, prawda i ten rodzic mieli wzajemnie odpowiedzieć, co robili w internecie. I ja zadawałem pytania typu a co śmiesznego ostatnio widziałeś? A jaka jest twoja ulubiona gra? A jaki jest kanał, który lubisz oglądać? I tak dalej, i tak dalej. I nagle okazywało się, że my absolutnie nie wiemy nic wzajemnie, czyli my trochę nie wiemy, co robią te dzieci w internecie. Dzieci nie wiedzą, co my robimy w internecie. A proszę zobaczyć, jak takie pytanie, a co śmiesznego ostatnio oglądałeś w internecie jest tak naprawdę w ogóle nie o internecie
Kasia: Tak, ale o relacjach.
Karol: Ale o tym, żebyśmy o relacji, żebyśmy poznali czyjeś poczucie humoru. I to był świetny warsztat, bo nagle ci, te pary zaczęli rozmawiać wokół tematu, który wydaje się błahy, który wydaje się nieważny, no bo nagle matko, to to jest jakby ja też widziałem ten filmik, albo mnie to też rozbawiło, prawda? Nagle zaczęły pojawiać się jakieś cudowne dialogi, wokół których pracowaliśmy i rzeczywiście bawiliśmy się takimi konwencjami internetowymi.Było wspólne tworzenie memów, wspólnie wymyślanie emoji i tak dalej i tak dalej, i tak dalej. I rzeczywiście, to ćwiczenie jest w pełni zgodne, użyję takiego górnolotnego określenia, z moją filozofią w ogóle myślenia o internecie, bo proszę zobaczyć
tak jak powiedzieliśmy przed momentem, to było ćwiczenie trochę o internecie, o internecie i trochę o wykorzystaniu, prawda, różnych konwencji charakterystycznych. Dlatego dla tej przestrzeni, ale przede wszystkim to było szkolenie z empatii, z próby słuchania się nawzajem, w z próby takiego wyzbycia się pewnych założeń, które, które mamy o tej drugiej osobie i rzeczywiście popatrzenia na świat, który bardzo często tak jak ty, powiedziałaś przed przed chwileczką dzieli zamiast łączyć. Bo oczywiście szanowni państwo, to nie jest o tym, że my mamy teraz w pełni akceptować, prawda to, że nasze dziecko albo my sami siedzimy ileś godzin z nosem w smartfonie, ale to, że my bardzo często wylewamy dziecko z kąpielą nie interesując się wzajemnie, co robimy w tym czasie, który no trochę nam jednak w ciągu dnia zajmuje.
Kasia: A jakie otrzymałeś feedback po tym szkoleniu?
Karol: Dobry. To był bardzo dobry, bardzo dobry feedback. To było zresztą szkolenie online. Później spotkaliśmy się na żywo, gdzie…
Kasia w tle: A to było jeszcze ciekawsze.
Karol: Tak, to było w ogóle o tyle ciekawe, że to też było, nie wiem, czy mogę o tym mówić, czy o tym nie mogę mówić, ale to było szkolenie dla mocno komercyjnej firmy.
Kasia w tle: Nie zdradzamy nazwy.
Karol: Która, tak tak, która w ogóle zamówiła taki cykl szkoleń dotyczących szeroko pojętej higieny cyfrowej. I wielkie brawa też dla tej firmy, bo ona rzeczywiście zgłosiła się do mnie i do do do uczelni, bo to rzeczywiście wtedy szło też przez uczelnię z prośbą o szkolenia uczące higieny cyfrowej w rozumieniu pokażmy, jak szkodliwe są media cyfrowe. A ja z Magdą Śniegurską, też pracownicą mojej uczelni, wybitną psycholożką rozwojową, wymyśliliśmy taki kurs i wielkie brawa dla tej dla tej, dla tej, dla tej instytucji, który totalnie odszedł od mówienia o internecie w negatywny sposób, a rzeczywiście był to kurs, w którym trochę pokazywaliśmy, jakie dominujące narracje panują na temat tego internetu, w którym my wpadamy po uszy, a które być może nie są zgodne z prawdą. Albo rzeczywiście były zajęcia, gdzie dzieci dorośli robili coś wspólnie, albo były tylko zajęcia dla dzieci, gdzie też twórczo uczyliśmy się korzystać z tego internetu. I rzeczywiście było to doświadczenie fascynujące, dlatego że bardzo często, no tak, jak już powiedziałem, kiedy mamy takie zamówienie albo do mnie zgłaszają się firmy albo do mnie zgłaszają się szkoły, to wiadomo, że oczekiwanie jest, że będziemy pracować na tym, co jest negatywne. A ja tymczasem mówię, hej, hej, hej, tego negatywnego wokół jest bardzo dużo. Bardzo często te negatywne jest nieprawdziwe i o czym też głośno się nie mówi. Wiele badań jest niemiarodajnych, te, które też głośno są powielane i głośno są cytowane. A bardzo mało jest ćwiczeń, warsztatów, szkoleń, które nauczą nas w jak jakościowy sposób korzystać z internetu.
Oczywiście jakościowy rozumiem też w tej perspektywie, że czasem wejście do internetu po to, żeby się zrelaksować, jest jakościowe, bo jest nam potrzebne, ale ważne jest, żebyśmy rozumieli te potrzeby, a nie robili, prawda czegoś automatycznie, a takiej szkoleń jest bardzo mało, a to jest bardzo prosta prawda, bardzo prosta odpowiedź, no jak młode osoby, jak my mamy się nauczyć korzystać z internetu, skoro tylko wiemy, czego mamy nie robić? A bardzo rzadko uczymy się tego jak dobrze mówić, jak traktować ten internet? No słuchajcie, no, proszę zobaczyć, jak wchodzimy do tego internetu, rzeczywiście to jest bardzo często przestrzeń jakiejś jednej wielkiej awantury.
No bo jak ja wchodzę do tego internetu i widzę komentarze, widzę ten hejt, widzę nieustającą krytykę i tak sobie na to patrzę i tak sobie o tym myślę, to to z jednej strony oczywiście możemy mówić o internecie i o mediach cyfrowych, prawda, bo rzeczywiście tego typu treści zyskują większą widzialność. Algorytmy też są zaprojektowane w ten sposób, że te negatywne treści do nas docierają i tak dalej, i tak dalej. A z drugiej strony tak sobie myślę, no na Boga, jednym wielkim problemem też w tej całej sytuacji jest to, że my w ogóle traktujemy ten internet jako zupełnie inną i odrębną przestrzeń. A gdybyśmy traktowali ten internet jako coś, co jest zupełnie integralne z tą codziennością, w której funkcjonujemy? Czy wchodząc do czyjegoś domu prawda nazwalibyśmy tę osobę, że jest, nie wiem, gruba, brzydka, nie inteligentna albo jakakolwiek inna nie? Tymczasem w internecie to robimy, dlatego, że ten internet do tego prowokuje.
Trochę tak, ale też dlatego, że ten internet jest tak egzotyzowany, tak odłączony od naszego życia jest ciągle opowiadany jako coś zupełnie zupełnie innego. A ja mówię nie, internet jest zupełnie tym samym co nasze życie codzienne i powinniśmy zachowywać się w tym internecie dokładnie tak samo, jak wchodząc do czyjegoś domu albo w naszym domu. A mało jest takich szkoleń, bardzo mało jest takich szkoleń, bo rzeczywiście skupiamy się na tym, że ten internet to jest, to jest jakaś wielka.
Kasia: Odkryłeś taką niszę.
Karol: O ja nawet nie wiem czy to jest nisza. Ja tak opowiadając tę historię słuchajcie, aż tak łapie się za głowę, że takie banały mówię, prawda? Bo to jest oczywistość o czym ja teraz opowiadam, ale myślę, że tego totalnie brakuje takiego myślenia o internecie jako o życiu,. Jak wiedzą państwo, wiecie bardzo często, kiedy uczymy, nie ja, bo tym się nie zajmuję, ale kiedy są zajęcia dotyczące szeroko pojętej edukacji seksualnej, prawda, to wiele edukatorów i edukatorek opowiada, że to nie są zajęcia o seksie czy uczące do seksu, to są zajęcia uczące do życia, do jakby rozumienia potrzeb własnego ciała, granic własnego ciała. Uczące zgody, uczące relacji z innymi ludźmi.
To są zajęcia koncentrujące się na sferze naszej seksualności, ale uczące do życia, do do, do stawiania granic, prawda, i tak dalej. Ja bardzo często też tak myślę o edukacji medialnej, że edukacja medialna nie jest wcale o używaniu mediów, albo o tym, żebyśmy my świetnie, prawda, korzystali z jakiejś nowej aplikacji. Ale edukacja medialna dla mnie jest edukacją do życia, do nauczenia się takiego funkcjonowania w rzeczywistości cyfrowej, które będzie totalnie zgodne z bardzo podstawowymi wartościami, które wyznajemy w naszym życiu. Tymczasem mam wrażenie, że w tym internecie głupiejemy i owszem, z jednej strony jest to wina tego, jak ten internet jest zaprojektowany, ale z drugiej strony ja myślę, że ten internet też totalnie uwypukla to, że my jesteśmy ludźmi i że czasem prawda w takiej rzeczywistości, która wydaje nam się, nie ma reguł, nie ma, nie ma granic, po prostu tracimy jakiś taki zdrowy, humanistyczny pogląd pogląd na świat i mnie szalenie zależy na tym, żebyśmy być może wrócili albo doszli do tego momentu, że oczywiście cały czas mówmy, sprawdzam, cały czas patrzmy na palce wielkich korporacji, prawda? Patrzmy na to, co co te mechanizmy z nami robią, ale też nie nie egzotyzujmy tego internetu jako takiej sfery zupełnie odrębnej a nauczmy się w nim, być tu i teraz, tak jakbyśmy byli w naszym codziennym życiu, bo ja myślę, że też z tego się bierze bardzo, bardzo dużo kłopotów.
Kasia: Tak jak powiedziałeś internet to życie, to mi się przypomniało od razu słowa Fisza w “OK boomer”, “Historia mojej przeglądarki to historia mojego życia”.
Karol: Tak i oczywiście to też jest takie pytanie, które, które, czy właściwie ta konstatacja jest taką taką konstatacją też skomplikowaną i trudną, prawda dlatego, że rzeczywiście prawda ta przeglądarka czasem wie o nas znacznie więcej.
Karol: Niż to, co wiedzą nasi bliscy.
Kasia: Tak.
Karol: I nasi znajomi, prawda? No dlatego te dane, które prawda mają bigtechy wielkiej korporacji big data, prawda, no są niezwykłym zasobem, prawda, mówiącym o nas samych, no i pewnie prawda w tym kontekście moglibyśmy mówić o rasizmie, o bardzo wielu, różnych rzeczach, prawda w takim sensie społecznym bardzo często nauczyliśmy się hamować i nie mówić czegoś na głos. Tymczasem w wyszukiwarce.
Kasia w tle: W internecie.
Karol: Prawda?
Kasia: Tak.
Karol: Wpiszemy to.
Kasia w tle: To, co usłyszymy.
Karol: Co gdzieś nam w duszy, w duszy gra, ale to i znowu dla mnie bardzo ciekawy problem, który nam też bardzo często wraca. Na przykład teraz w dyskusji dotyczącej używania smartfonów w szkołach. Nie dlatego, że różne badania pokazują rzeczywiście ograniczenie używania tych smartfonów. No rzeczywiście są różne badania, które oczywiście pokazują, że z jednej strony to działa, z drugiej strony to nie działa. Oczywiście pamiętajmy, że badania mają swoją metodologię, swoje założenia, swój kontekst i to nie jest tak, że jedno badanie tłumaczy wszystko tak, nie jest nigdy, ale bardzo często podejmuje się argument, prawda, że zakazy smartfonów są o tym, że jak nie ma smartfonów w szkołach, to jest też mniejsza cyberprzemoc. No bo młodzi ludzie nie mogą sobie robić zdjęć, nie mogą robić, prawda, memów, choć pewnie jak wyjdą poza teren szkoły, będą mogli to zrobić. Ja tego słucham, zawsze z taką wielką wielką uwagą, ale też niekiedy ze zdumieniem, prawda, dlatego, że bardzo często przywiązujemy się do tej myśli, prawda, że jak zlikwidujemy te smartfony, to będzie mniejsza cyberprzemoc, dlatego że w ramach szkoły nie będziemy mogli prawda nagrać, tak jak powiedziałem kolegi, ale czym rozwiążemy problem? No, być może w jakimś niewielkim ułamku tak, prawda? No bo jesteśmy młodzi. Czasem przyjdą nam jakieś głupoty do głowy. Mamy tego smartfona, więc możemy coś zrobić. Ale tak naprawdę nie rozwiążemy tego problemu dlatego że, że, że jakieś konflikty, jakaś agresja, rówieśnicza, prawda, jak jakaś przemoc będzie w dalszym ciągu istniała. Dlatego znowu wrócę do tego punktu i do tej bramki, że dla mnie edukacja medialna jest edukacją do życia, dlatego że proszę zobaczyć, ta edukacja medialna też włącza w siebie bardzo wiele różnych obszarów, prawda, które nie są czysto medialne, ale wiążą się w ogóle z umiejętnością dobrej komunikacji z porozumieniem, bez przemocy, z jakimiś znajomością psychologii i tak dalej. Dlatego, że, yy, no, żeby rozwiązać, prawda, problem cyberprzemocy w szkole to kwestią nie jest tylko to, żebyśmy nauczyli się mądrze korzystać, prawda, ze smartfonów?
Albo przestali z nich korzystać, ale też to, żebyśmy w ogóle zaczęli z empatią, prawda, patrzeć na innego człowieka, więc więc dla mnie wiele takich działań, jakkolwiek to kontrowersyjnie, teraz zabrzmi, to są takie działania pretekstowe, nie, że my bardzo często wprowadzamy jakieś zakazy, albo bardzo często koncentrujemy się na jakimś jednym elemencie, uznając ten element za rozwiązanie jakiegoś naszego gigantycznego problemu. Tymczasem rzeczywiście ciągle zapominamy o tym, to zależy, które zawsze powtarzam, prawda jako tako, takie najlepsze rozwiązanie i też bardzo często nie patrzymy na ten szeroki kontekst różnego rodzaju działań i to jest dla mnie bardzo, bardzo, bardzo ważne.
No bo ten sposób myślę, myślenia o internecie pokazuje, a właściwie trochę oddehumanizuje ten internet, prawda? Ten internet przestaje być stricte technologiczny i prawda przestaje być jakimiś dziwnym tworem, który na nas oddziałuje, ale staje się dokładnie tym, czym powiedziałaś, czyli jakimś, jakąś strukturą, która oczywiście napędzana jest przez algorytmy przez mechanizmy, prawda, przez pieniądze i tak dalej, ale też odbija to, kim my jesteśmy sami, jak ja, jako ludzie. I też bardzo często odbija to, co w nas nieujawnione, dlatego że, no tak jak powiedziałem, no mnie przerażają te komentarze, prawda, które pojawiają się w internecie. I też bardzo często od starszych osób.
Nie mówię tylko o młodych, gdzie ten jakiś dziwny jad jest wylewany z nas samych. I znowu dla mnie tak jak powiedziałem, oczywiście jest to o o nie wiem, o selekcji treści o być może konieczności usuwania tych komentarzy, ale z drugiej strony to jest znowu o tym, co społeczne, prawda, o o tym, o tym co ludzkie.
Kasia: Internet to jedna wielka bańka społeczno-technologiczna. Nauczmy się z niej mądrze korzystać.
Karol: Tak, ale mądrze znowu nie oznacza wiecie.
Kasia: Właśnie: co to znaczy mądrze korzystać?
Karol: To to nie jest o tym, że mamy wiecie mądrze, to że czytamy teraz te artykuły naukowe.
Kasia w tle: Nie.
Karol: Słuchamy, podcasty nie?
Kasia: OK
Karol: A tak, mamy taką opowieść, nie?
Kasia w tle: Tak
Karol: Że jakby nasze dziecko korzysta mądrze z internetu, to ono ma tam robić tylko to, co jest produktywne, nie?
Kasia w tle: Ok.
Karol: A dla mnie mądrze i w ogóle ja tak rozumiem higienę cyfrową.
Kasia: No?
Karol: Dlatego, że my bardzo często mówimy o higienie cyfrowej jako takim projekcie, który ma dążyć do jak najkrótszego, prawda korzystania z internetu w ciągu dnia, a ja dążę do takiego projektu, kiedy my nauczymy się korzystać z internetu w ten sposób, żebyśmy zrozumieli i zrozumiały, co jest dla nas dobre i co na nas dobrze oddziałuje, prawda? No bo jeżeli dla nas dobre jest to, że lubimy sobie od czasu do czasu zrobić jakąś taką porządną sesję gamingową i sobie posiedzimy te ładnych kilka godzin i pogramy sobie w jakąś grę ze znajomymi z całego świata, ale być może nie tylko, no to to jest dla nas dobre i my mądrze korzystamy, dlatego, że rozumiemy naszą potrzebę.
Oczywiście problem zacznie się wtedy, kiedy ta potrzeba znacznie zacznie nad nami sprawować kontrolę, prawda? Zacznie dominować.
Kasia: Zacznie żyć silna.
Karol: My przestaniemy jakby widzieć inny model dnia, ale to jest dla mnie bardzo ważne. No bo słuchajcie, mamy coś takiego, nie, że wracamy do domu i sięgamy sobie do tego Instagrama, czy gdziekolwiek i tak sobie scrollujemy, mówimy “Matko święta”, przez te algorytmy nas wciągają. My w tym czasie powinniśmy sprzątnąć, ugotować yyy, wyprowadzić psa. No, psa wyprowadzajmy akurat yyy, bo bo, bo to jest bardzo ważne i oczywiście tak bardzo często jest prawda, czyli bardzo często nie mamy świadomości tego, że yyy mechanizm mediów cyfrowych został zaprojektowany tak, żeby nas jak najbardziej angażować, ale czasem proszę zobaczyć, jak toksyczne są te myśli, które mamy w głowach. No bo jak przechodzimy do domu, jesteśmy zmęczeni, jesteśmy sfrustrowani i nam się naprawdę nic nie chce, bo jest grudniowy, zimny, mokry, szary dzień i że OK może warto byłoby posprzątać i warto byłoby ugotować i warto byłoby spędzić ten czas produktywnie, ale może nie (śmiech) Może warto ten dzień poleżeć sobie w łóżku i powiedzieć: “A dajcie wy mi wszyscy Święty spokój”, co pewnie jest trudne, bo mamy męża, partnera, żone dzieci i cały świat na głowie, więc są jakieś życiowe priorytety, ale ja bardzo do tego też dążę, że ta higiena cyfrowa i mądre korzystanie z internetu to to nie jest tylko o tym, że my mamy, prawda, sobie ten internet dozować jako jakiś taki zdrowy, zdrowy sok.
Oczywiście to jest bardzo ważne, żebyśmy też go sobie dozowali, ale że jak mamy taką głęboką potrzebę, że na Boga to jest ten dzień
Kasia w tle: Tak.
Karol: Że ja po prostu nie odzywajcie się do mnie.
Kasia: Potrzebuję tego.
Karol: Ja będę scrollować, no to to jest mądre, dlatego że wiemy, że to jest dla nas w tym momencie dobre i i fajne. Oczywiście problemem będzie, kiedy będziemy scrollowali codziennie i zaniedbamy różne nasze obowiązki.
Kasia w tle: Tak.
Karol: Ale ja ja słuchajcie, nie lubię takiego myślenia, prawda, że że że, że marnujemy czas w internecie, bo czasem to marnowanie czasu jest.
Kasia w tle: Może być produktywne.
Karol: Oj, to no może być pro, ale on nawet nie musi być produktywne.
Kasia: Ok.
Karol: To marnowanie czasu jest najlepszą rzeczą, jaka może nas spotkać, bo proszę zobaczyć, jak my też zostaliśmy w pewnym momencie opętani taką wizją, że każda nasza chwila musi do czegoś musi, musi do czegoś służyć i oczywiście.
czasem zamiast wchodzenia do internetu, prawda i grania w jakąś strzelankę czy cokolwiek innego, warto po prostu poleżeć, ponudzić się i popatrzeć w okno, prawda? Żeby nas mózg i umysł odpoczął. No, ale czasem pogranie w tetrisa albo w cokolwiek innego, w co gramy na komputerze, albo poklikanie w Instagramie, prawda, w jakieś konta, które prawda nas relaksują i też jest dobrą drogą do tego, żebyśmy odpoczęli.
Kasia: Karol, bardzo ci dziękuję za rozmowę. Będziemy już tak płynąć do brzegu, ale zanim jeszcze się rozstaniemy, chciałbym ci zaproponować taką zabawę. Szybkie strzały.
Karol: Dobra.
Kasia: Krótkie, szybkie strzały, 10 strzałów. Biblioteka czy księgarnia?
Karol: Biblioteka.
Kasia: Książka papierowa czy elektroniczna?
Karol: Papierowa.
Kasia: Radio czy podcast?
Karol: (po namyśle) Nic.
Kasia: Nic?
Karol: Nic, ale jeżeli miałbym wybrać to to to radio w ogóle.
Kasia w tle: Ok.
Karol: Zobaczcie, wychodzę na nie cyfrowego, ale tak jest. Podcasty nie są moim, nie są, nie są moim medium.
Kasia: OK. Kawa czy herbata?
Karol: (po namyśle) Nic.
Kasia: Dobra, fajne, bo zawsze ktoś coś wybiera.
Karol: Ale żeby nie było, że, yyy prawda, bo teraz sobie państwo pomyślą, że mówię nic, teraz się obnażę i powiem najgorszą rzecz świata. Piję napoje energetyczne.
Kasia: (po namyśle) No dobra.
Karol: No, ale tutaj, gdyby państwo widzieli minę prowadzącej.
Kasia: Nie, bo ja teraz myślę, jakbym ci, jakbym ci miała zmienić strzał, zadać pytanie, który napój, a nic mi nie przychodzi do głowy.
Karol: Nie, ale słuchajcie, to jest o tyle zabawne, że zobaczcie to też a propos założeń, nie jak ja mówię, kawa i herbata, ja zawsze albo, Karol, czy chcesz, chcesz kawę? Ja mówię, nie piję kawy. O jak ty zdrowo żyjesz Karol, mówię nie, nie, nie jest jeszcz gorzej dlatego, że piję napoje energetyczne, ale ale to jest fajne, nie, bo też pokazuje, jakie ja mam założenia.
Kasia: Ale to jest fajne. To pokazuje też jacy jesteśmy.
Karol: Albo odwrotnie, inaczej powiem, bo jeżeli miałby wybrać kawę czy herbatę, to herbatę, ale ultra słodką, taką, że ma być aż słodyczem.
Kasia: OK. Szkolenia dla dorosłych? Czy dla ojej, przepraszam młodszych czy starszych?
Karol: Hmh to zależy? Chyba już tak powiem totalnie samolubnie dla młodych, ale takich młodych, młodych, młodych, młodych, młodych. Dlatego, że, te młode osoby powiedzą wprost.
Kasia: Szczere są.
Karol:Jeżeli szkolenie jest nieangażujące, niefajne nieinteresujące, to mam przed sobą grupę przedszkolaków, przedszkolaków, którzy mówią ci wprost, że że jest nie tak, jak powinno być. I to jest naprawdę jakiś taki niesamowity feedback, który dostajesz
Kasia: Tiktok czy Instagram?
Karol: Tiktok. Ja jestem fanem, fanem krótkich form medialnych.
Kasia: smart czy fit?
Karol: Smart.
Kasia: Ex czy Threads?
Karol: Jeszcze raz?
Kasia: Ex czy Threads? Ex chyba już teraz taki jest raczej fopa.
Karol: Właśnie nie wiem. Jakbyś mogła wytłumaczyć, bo bo ja nie wiem o co chodzi.
Kasia: Platforma. Twitter dawny
Karol: A to Boże.
Kasia: X tak?
Karol: Tak, tak, tak
Kasia: X czy Threads?
Karol: Ja, ja poszedłem w ogóle, wiesz, poszedłem w eks czy czy trend i mówię matko święta, mówię, nie znam. Teraz jest to.
Kasia: Może źle powiedziałam.
Karol: Wiesz co nic.Nic dlatego, że, że ja dla odmiany nie jestem fanem pisanych form, bo tak jak powiedziałem audiowizualne opowieści
Kasia: Dobrze i tak ten ostatni strzał w nawiązaniu do młodzieżowego słowa roku. Wiadomo jaki jest zwycięzca, ale jesteś bardziej team sigma czy team rizz?
Karol: Ja lubię sigmę. Rizz jest dla mnie trochę trochę słowem subtelnym, a sigma ma w sobie jakiś taki dziwny łobuzerski yyy cudowny łajb, wibe. Ja tak dopowiadam, Boże jestem naprawdę pan gawędziarz, dramat, ale yyy ja tak sobie yyy obserwuję od wczoraj też konta społecznościowe różnych osób dorosłych, którzy próbują jakoś tego sigmę oswoić, yyy, i to trochę być może stoi w kontrze prawda do do tego mojego yyy ćwiczenia, które opowiadałem yyy, prawda, że że, że zróbmy sobie yyy taki słownik, nie, sigma i znajdźmy jakiś odpowiednik naszego języka i tak sobie obserwuję, prawda, że sigma to autorytet na przykład. I mówię, nie słuchajcie, sigma to sigma sigma, ma tak rozwibrowane i cudowne, też żartobliwe ironiczny kontekst. Rzeczywiście bardzo też cieszę się, że to słowo na młodzieżowe, konkurs na młodzieżowe słowo roku mam wrażenie od od przynajmniej dwóch edycji zaczął oddawać te słowa, prawda? Czy wygrywają te słowa, które rzeczywiście są używane i które rzeczywiście są takimi słowami, które dla tych młodych osób? Nie chcę powiedzieć, że są ważne, ale które rzeczywiście są w ich języku.
Kasia: Karol, bardzo ci dziękuję za rozmowę. Jeszcze raz polecam wszystkim książkę “Z nosem w smartfonie” I tak świątecznie. Życzę wszystkim wesołych świąt. Tobie również. Spokojnych
Karol: Ja bardzo dziękuję wzajemnie i też życzę dobrego czasu.
Kasia: Widzimy się w przyszłym roku i słyszymy się w przyszłym roku, nie z Karolem, ale z kimś innym.