Poradnik czy nie poradnik?
Ta książka nie da Wam jednoznacznej odpowiedzi – bo nie o gotowe rozwiązania w niej chodzi. To raczej zaproszenie do podróży w głąb siebie. Niewielka publikacja z serii „zmieszczę ją w kieszeni kurtki i pójdę do parku poczytać”. Zielona czcionka na okładce – może przypadkowo, a może celowo – sugeruje kontakt z naturą, być może zachęca do spaceru. Ale przede wszystkim: książkę się przeżywa. Czytając, wchodzimy w świat cytatów, refleksji i ćwiczeń, które rzeczywiście można wykonać. Na przykład: wstać z ławki w parku i po prostu iść – 15 minut przed siebie, niespiesznie, bez celu.
Wprowadzenie intryguje, a spis treści prowadzi nas przez sześć części: Śmiałość miejsca, Dobre samopoczucie, Uwaga, Poznawanie świata, Zaangażowanie, Transcendencja.
Warto zwrócić uwagę na ciekawe rozwiązanie edytorskie: każdy rozdział zaczyna się krótkim wstępem, po czym zadrukowana jest tylko lewa strona – prawa pozostaje pusta, przeznaczona na notatki. Oczywiście nie zachęcamy do pisania w książce, ale autor proponuje prowadzenie osobistego „dziennika spacerów”.
Przykład jednej z kart:
PIĘKNE NIEDOSKONAŁE RYSUNKI
„W mieście mogę pójść. Zobaczysz wszystko, co jest w życiu do zobaczenia. Wszystkie emocje. Wszystkie stany. Każdą modę. Każdy chwalebny moment.”
– Maria Kalman, The Principles of Uncertainty
➤ Weź kolorowy długopis lub ołówek i idź na spacer. Zatrzymuj się, żeby naszkicować otaczające cię emocje, stany, rzeczy, przejawy mody i wspaniałe doświadczenia. Nie myśl o tym, by stworzyć „prawidłowy” czy „dobry” rysunek. Tu nie chodzi o perfekcję.
W czasach, gdy niemal wszędzie zabieramy telefon czy smartwatch, autorka zachęca, by zostawić te urządzenia w domu. Wziąć książkę i spacerować z myślą o dobrostanie innych, spróbować spacerów po lunchu, zainspirowanych Beethovenem, lub zanurzyć się w lesie – niczym w japońskiej kąpieli leśnej.
Na stronie 128 znajdziemy kolejne ćwiczenie, otwierające się cytatem Charlesa Dickensa z The Uncommercial Traveller:
„Chodzę na dwa sposoby. Po pierwsze, żeby gdzieś dojść – a wówczas w szybkim tempie.
Po drugie – szwendam się bez celu jak włóczęga.
W tym drugim przypadku nie ma na świecie takiego Cygana, który by się włóczył bardziej niż ja.”
Między ćwiczeniami pojawiają się krótkie maksymy – inspirujące, zapadające w pamięć. Jedna z nich szczególnie do mnie przemówiła:
„CZY IŚĆ, CZY JECHAĆ? – CHODZI MI PO GŁOWIE.
JEDŹ – RZEKNIE PRZYJEMNOŚĆ. IDŹ – RADOŚĆ ODPOWIE.”
– W.H. Davies
Kiedy czytałam te słowa, siedziałam akurat w samochodzie. Przeczytałam cytat na głos kierowcy. Gdy dotarłyśmy do celu – Dworku Miłosza w Krasnogrudzie – nie zostało nam już nic innego, jak tylko chodzić. Spacerować, odkrywać przestrzeń, bez konkretnego celu. Po prostu być – jak Dickens: szwendać się bez celu.
Mam nadzieję, że spacerowanie rozpoczęte w czasie wakacji lub urlopu zostanie z czytelnikami także jesienią – a może stanie się stałym elementem codzienności.
Zamów inne książki o odpoczynku:
https://tiny.pl/st5-fd80
poleca
Barbara Szczepaniak,
Wydział wspomagania Edukacji
sierpień, 2025.