Zapraszamy do wysłuchania podcastu Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej im. Komisji Edukacji Narodowej w Warszawie.
Dzień dobry. Wita się z Państwem Agnieszka w Krainie Opowieści. Dzisiaj chciałabym zaprosić Was do poznania sześciu książek, które są idealne na lato. Kiedy nagrywam ten odcinek jesteśmy akurat w przededniu wakacji, ale niezależnie od tego ,kiedy będziecie go słuchać, myślę, że te pozycje dadzą Wam dużo radości i takiego letniego vibe, letniego szczęścia, dlatego nie wahajcie się i wybierajcie te książki niezależnie od pory roku.
Spośród tych sześciu pozycji każdy znajdzie coś dla siebie. Myślę, że będą tam książki dla najmłodszych, dla tego średniego wieku szkolnego, dla uczniów klas starszych, tak zwanej literatury young adult, a także dla dorosłych i myślę, że to mogą po to mogą sięgnąć także uczniowie liceów i możecie im je podsuwać.
Pierwszą książką, o której chciałam powiedzieć, to jest książka Oliviera Talleca, w którym się absolutnie zakochałam. To jest ilustrator, ale tworzy też swoje treści. Książka „Mój najlepszy, najlepszy przyjaciel” wydana przez wydawnictwo Druganoga. To jest po prostu majstersztyk.
Co prawda w tej książce za dużo nie poczytacie, bo to jest właściwie picture book, ale możecie spędzić wiele przemiłych godzin patrząc na ilustracje, sami dopowiadając historię, a poza tym zastanawiając się nad treścią. Oliwier Tallec ma taką wspaniałą umiejętność stawiania pytań, które zostawia bez odpowiedzi. Także w tej książce zastanawia się nad tym, czy można mieć tylko jednego najlepszego przyjaciela. A co wtedy, kiedy ma sie ich dwóch, czy to już są najlepsi przyjaciele? A jeśli się ma trzech, to czy który z nich jest najlepszym, najlepszym przyjacielem? Bardzo krótka, bardzo zabawna, fenomenalnie zilustrowana historia, która mówi tak naprawdę o istocie przyjaźni. Jeżeli przeczytacie ją z małymi dziećmi, to też jest pole do rozmowy, ale tak naprawdę widzę potencjał do pracy i do pracy autoterapeutycznej, i terapeutycznej, i po prostu do rozmawiania o tej książce z naprawdę ludźmi w totalnie różnym wieku. Mam wrażenie, że od 5 do 105 lat.
Drugą taką książką, która teoretycznie adresowana jest do uczniów klas 1-3, ale tak naprawdę uważam, że ze względu na dowcip językowy, przemiłych bohaterów i mnóstwo zabawnych gagów, każdy miałby frajdy z przeczytania jej. To jest książka pani Magdaleny Kiełbowicz – „Którędy na Różaną?”, wydana w wydawnictwie Kropka. Jest to opowieść o czarodzieju Marcelu. I chociaż ja nie lubię magii, tutaj nie jest to jakimś problemem. Czarodzieju Marcelu, który właśnie żyje na Różanej wśród gromady swoich przyjaciół, krewnych znajomych, ale też osób, które chcą mu zaszkodzić.
Gagi sytuacyjne, fenomenalny dowcip językowy z niesamowitymi smaczkami, a przy tym mnóstwo mądrych myśli i genialne przesłanie, to powoduje, że ta książka jest fenomenalna do czytania na głos, różnej grupie odbiorców, nie tylko mniejszym dzieciom, ale także może spodobać się dorosłym, którzy na pewno znajdą w niej drugie dno i mnóstwo dodatkowej wartości. Więc genialna rzecz! Bardzo serdecznie polecam.
Przypomnę, Magdalena Kiełbowicz – „Którędy na Różaną?” wydawnictwo Kropka.
Inną książką, którą zdecydowanie można polecić już trochę starszym uczniom, czytelnikom od czwartej klasy, jest horror. Dokładnie! Dobrze słyszycie! horror dla dzieci – „Dziewięć czerwonych ikstów” Pawła Beręsewicza, wydany w wydawnictwie Literatura.
Bardzo się cieszę, bo ostatnio dowiedziałam się, że właśnie ta książka otrzymała nagrodę Żółtej Ciżemki. Absolutnie zasłużenie, bo jest to fenomenalna rzecz, przy czym gdyby ją sfilmowano, to uważam, że byłby to hit co najmniej Netflixa. Chociaż historia wydaje się być dość prosta.
Dziewczynka dostrzega, że na zdjęciu klasowym zrobionym tuż przed wakacjami, albowiem, akcja dzieje się w trakcie wakacji, na początku wakacji, z jej zdjęcia zaczyna ją znikać, jakby byli wymazywani poszczególni koledzy i koleżanki. Ten proceder, ta sytuacja bardzo ją niepokoi i zaczyna dociekać, co mogło się stać. Oczywiście w międzyczasie włącza się też pogoń z czasem, ponieważ może się okazać, że za chwilę to właśnie ona zniknie ze zdjęcia.
Książka niesamowicie trzyma w napięciu, byłby z tego doskonały scenariusz na film, panie Pawle, proszę koniecznie go gdzieś sprzedać, bo jest kapitalny. Przy czym jest też przyjemnie wydana, szybko się ją czyta i ma taki walor, myślę, że wychowawczy, ale w taki absolutnie nienachalny sposób, bo to jest taki walor akceptowania różnorodności i też wartości przyjaźni i tego, jak pięknie możemy się nie tylko różnić, ale jak też pięknie możemy żyć wokół siebie i ze sobą, nawet nie do końca się ze sobą zgadzając. Więc myślę, że bardzo ważne przesłanie i świetna książka.
Kolejną książką, która niesamowicie mnie zachwyciła i którą mogę polecić czytelnikom od drugiej klasy, ale nawet do szóstej i spokojnie dorosłym czytelnikom, bo jest fenomenalna językowo, to książka „SOS. Stowarzyszenie Obrońców Smoków”, wydana przez wydawnictwo Kropka, autorstwa Anny Nowackiej i ilustrowana przez Olę Bylice. To jest fenomenalna pozycja. Ona jest prześmieszna.
Ja się w niej totalnie zakochałam. Jest niesamowita, wartka akcja, nawiązanie do legend, postaci historycznych, do zabytków historii Polski, a przy tym fenomenalne, śmieszne rozwiązania zarówno logiczne, jak i takie fabularne. Na przykład samo stowarzyszenie Obrońców Smoków jest przekomiczne, ale też takie gadżety, którymi to stowarzyszenie się posługuje na przykład wybuchający pierogi albo kurzogrzmoty, czyli krzyżówka smoka i kury, która ma bardzo przyjemną osobowość. I muszę wam powiedzieć, że jako miłośniczka kur się po prostu zakochałam w tych fikcyjnych, ale jakże uroczych stworzeniach. I to wszystko opakowane w niezłą, naprawdę akcje, fenomenalną fabułę, która jest w opowieści, która jest dynamiczna, bardzo logiczna, tak jak mówię, niesamowicie zabawna, z przesympatycznymi głównymi bohaterami. No po prostu cud, miód i orzeszki.
To jest książka, która uważam, że powinna być w każdym domu! Zachęca do odwiedzenia Krakowa, zachęca do własnych, rodzinnych rytuałów i jest fantastyczną przygodówką. Są tam elementy właśnie baśniowości, ale tak pięknie osadzone w polskich legendach i w polskiej historii, że aż serce się raduje. Jaka autorka to zrobiła? Jak to wszystko posklejała? Majstersztyk! Ja jestem pod ogromnym wrażeniem i już nie mogę się doczekać ciągu dalszego. Myślę, że to będzie kapitalna seria.
Brakowało nam właśnie czegoś takiego! Łączącego legendy, chociaż nie do końca, dlatego że kolejna książka, o której chcę wam powiedzieć, ona jest skierowana do już to starszych uczniów, moim zdaniem tak 6-8 klasa, także w sposób niesamowity łączy wątki historyczne legendy z nauką, z mitologią może nie, ale z takimi opowieściami ludowymi. I także wszystko to okrasza niesamowitym poczuciem humoru i przed cudownymi bohaterami. I to jest seria, którą kocham, uwielbiam i już o niej mówiłam w moich audycjach. Seria „Wakacje z Koszmarkiem”, a tutaj szczególnie rekomenduję wam na to lato i ogólnie, bardzo wam rekomenduję całą serię, ale najświeższą, także najświeższą część, która ma tytuł „Tunel w zaświaty”, który wbrew temu, co może sugerować tytuł, nie ma absolutnie nic wspólnego z magią.
To jest czysta nauka, tam nie ma żadnych zaświatów i to, co wam powiedziałam, jest niesamowitym spoilerem, ale myślę, że warto, żebyście to usłyszeli, bo czasami szukamy, szukacie, drodzy państwo, książek dla swoich dzieci, które właśnie nie mają tego aspektu magicznego i są, a są przy tym fantastyczne, nie tylko fantastycznie fajne, tylko są z gatunku, od gatunku fantastyka i trudno je znaleźć. A seria „Wakacje z Koszmarkiem” właśnie taka jest. Tam jest zawsze zagadka, zawsze jest jakaś wartość dodana i zawsze jest kawał solidnej wiedzy naukowej. Nie inaczej jest w „Tunelu w zaświaty”.
Główni bohaterowie wciąż są przeuroczy. Ja bardzo lubię zarówno Kacpra, jak i Lenę, ale także babcię Ule i dziadka Marka, którzy, muszę przyznać, w tym odcinku są dość niefrasobliwi i naprawdę pokazują taką frywolną część swojej natury. I też bardzo, mi się to podoba, to jest bardzo fajne, że też w tym tomie mamy czarne charaktery, które są bardzo, bardzo mroczne i oni się nie zmieniają, nie ma tu żadnej transformacji. Ci źli, pozostają, źli, co może i jest pewnym uproszczeniem, a z drugiej strony trochę potrzebujemy, nawet my dorośli, takich czarno-białych postaci, bo wokół nas jest tak dużo szarości. I ta książka, ten tom bardzo wyraźnie pokazuje też to, że zbieramy konsekwencje swoich złych czynów.
Jeżeli się nie chcemy zmienić, postępujemy w sposób niegodziwy, to też nasze życie właśnie w taki niegodziwy sposób się toczy. Kapitalna, kapitalna książka, kapitalna część. Polecam całą serię „Wakacji z Koszmarkiem”, a szczególnie polecam „Tunel w zaświaty”, bo mam tutaj osobisty do niego z stosunek i ogromną sympatię, ponieważ to jest mój drugi, totalnie wymarzony patronat, więc jestem przeszczęśliwa, że mogę patronować tak doskonałej książce i bardzo was serdecznie zachęcam do czytania.
Tu też są te atuty, które powodują, że książka może być świetnym prezentem, na przykład na koniec roku albo z jakiegoś innego powodu, bo jest sztywna oprawa, świetne światło na stronie, świetnie wydana, więc kapitalnie.
A teraz zmieniamy trochę klimat i w segmencie książek young adult chciałabym wam polecić romance, wyciskacz łez, a przy tym przepiękną książkę, która ostatnio niesamowicie mnie poruszyła. Książka Erin Stewart – „Serce z odzysku”, wydana przez wydawnictwo Jaguar. Książka autorki, która jest osobą z niewydolnością serca, powieść o dziewczynie, która właśnie, właściwie o dziewczynach, które zmagają się z niewydolnością serca i czekają na przeszczep, czekają na transplantację. Poznajemy główną bohaterkę, która nowe serce (właśnie dostała) i jej przyjaciółkę, która na serce czeka.
Tematów jest naprawdę całe spektrum, cały ogrom. Oprócz tego, że mamy niezwykłą historię miłosną, wspaniały romans, który dzieje się właśnie w takich letnich miesiącach. To mamy też temat nieuleczalnej choroby, życie jakby z wyrokiem śmierci. Potrzeba odpowiedzi na to, po kim, od kogo dostałam te serce, szukanie sensu życia, życie też w cieniu alkoholizmu ojca, porzucenie przez matkę, uczucie niepoczucie niedopasowania, a z drugiej strony bardzo wspierających rodziców, śmierć przyjaciela, poczucie winy, pierwszą miłość, ukochanych ludzi wokół nas, którzy chcą nas wspierać. Szerokie jest spektrum tematów zamknięte w przepięknej opowieści, przepięknej też literacko, w świetnie przetłumaczonej, która płynie i ciągnie nas ze sobą, po której właściwie, z którą właściwie my też płyniemy, na której fali płyniemy.
Uroczy główni bohaterowie, kilka momentów podczas, których można się wzruszyć, a przy tym mimo całego tego ogromnego spektrum tematów niełatwych jest to książka, którą czyta się niezwykle lekko. Erin Stuart ma właśnie taki dar, że tak właśnie pisze, że czytamy, płyniemy razem z opowieścią, ale jak ona się skończy, to oprócz poczucia satysfakcji z lektury zostaje nam jednak coś więcej. Zostaje nam refleksja, myśl, poczucie docenienia tego, co mamy. Bardzo serdecznie polecam, to jest totalnie świeża rzecz, fenomenalna na lato, ale nie tylko, właściwie fenomenalna zawsze.
Kolejną książką już ostatnią, o której dzisiaj Wam opowiem, która też moim zdaniem jest fenomenalna zawsze świetna na lato, kiedy z gruntu rzeczy się właściwie dobrze bawimy, jesteśmy zadowoleni. Ale też świetna na jesień, wtedy kiedy nostalgia i smutek nas dopada. Ina mroczną zimę, bo ta książka zdecydowanie Wam tę zimę rozjaśni, a także na budzącą się wiosnę. Książka po prostu uniwersalna! Zdecydowanie adresowana do dojrzałych czytelników, myślę, że przede wszystkim adresowana do dorosłych, ale myślę, że także uczniowie starszych, klas szkół, szkoły średniej, 17-18 lat też sobie świetnie poradzą i już zdradzam to, co za książka. Jest to czeska seria „Ostatnia arystokratka”. To jest po prostu sztos seria, która rozwala komizmem, absurdalnym poczuciem humoru lekkością pióra i ogólnie, no, całym tym klimatem, takiej niewyobrażalnej wręcz absurdalności.
Narratorką w książce jest 18-letnia Maria Kostka, dziewczyna, która do tej pory żyła razem ze swoją amerykańską matką i czeskim ojcem w Stanach Zjednoczonych. Ale na początku transformacji na początku lat 90. razem ze swoją rodziną przyjeżdża do Czech, żeby odzyskać dawno zagarnięty zamek rodowy, zamek Kostka. Jakie wynikną z tego perypetie, jak amerykańska młoda dziewczyna poradzi sobie w realiach budzącej się do kapitalizmu już nie Czechosłowacji, tylko budzących się do kapitalizmu Czech. Jak sobie poradzi amerykańska matka, ileż to rozrywki dostarczą nam ludzie, którzy pracowali w zamku Kostka jeszcze za czasów komunizmu. To jest po prostu niewyobrażalne, ja się turlałam ze śmiechu. I chociaż nie wszystkim ten poziom poczucia humoru odpowiada, i już po pierwszym tomie, i właściwie po połowie pierwszego tomu będziecie wiedzieli, czy to jest coś dla was. To jeżeli wam będzie odpowiadało to macie zapewnione 7 tomów fenomenalnej rozrywki. A jeżeli nie, to nie szkodzi, na pewno są też inne świetne książki, które możecie znaleźć.
Ja się zachwyciłam, dla mnie „Ostatnia arystokratka” to zdecydowanie myślę, że nie na raz, nie na dwa, ale na całe lata, będzie po prostu poprawiacz nastroju i serdecznie was zachęcam do tego, żebyście zobaczyli, bo może to jest taki poprawiacz nastroju także dla was. W lato być może to będzie po prostu rozbawiać, a w innych momentach życia coś co być może utrzyma was na powierzchni, więc jako zwolenniczka książkowego eskapizmu gorąco wam tę powieść polecam! Można rzeczywiście oderwać się od tego co wokół nas.
Mam nadzieję, że w dzisiejszej audycji znaleźliście coś dla siebie że chociaż jedna książka będzie wartościowa dla was, dla waszych dzieci albo innych bliskich.
Bardzo serdecznie zapraszam do słuchania moich audycji w kolejnym sezonie, a dzisiaj życzę wam wspaniałego lata i jeszcze wspanialszych wakacyjnych lektur.