Temat transpłciowości w naszym kraju od dawna przestał być tematem tabu. Osoby transpłciowe coraz częściej dokonują coming outu. Jednak nadal napotykają trudności – finansowe, gdyż koszt operacji związanej z korektą płci to naprawdę duży wydatek i przeciętną transpłciową osobę często na nią po prostu nie stać. Inny problem to aspekt medyczny – leki, hormony, terapie… Coraz więcej osób się na to decyduje. Uświadomiwszy sobie, że urodziły się w ciele nijak nie pasującym do tego kim są, są przekonane do tego, by podjąć walkę w poszukiwaniu drogi do bycia sobą. Tyle i aż tyle. I mają do tego pełne prawo. Inny ważny aspekt to zmiana oznaczenia płci w dokumentach. Nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę z tego, że Polska jest jedynym krajem w Unii Europejskiej, w którym, by zmienić płeć w dokumentach należy wytoczyć proces cywilny własnym rodzicom. Wspominał o tym wcześniej Piotr Jacoń, polski dziennikarz i autor recenzowanej również przez moją osobę książki „My trans”. On to wie z osobistego doświadczenia.
I tak, w wielkim skrócie opisałam pierwszą część książki autorstwa Pauli Szewczyk. Części zatytułowanej „Głowa”. Kolejna część „Ciało” jak łatwo się domyślić związana jest z totalnym brakiem akceptacji ciała, w którym przyszło żyć osobom transpłciowym. W tej części dowiemy się tego czym dla osób transpłciowych jest „balast”. A wam z czym się kojarzy balast? To przeszkoda, trudność, spędzający sen z powiek problem. Otóż dla transmężczyzny balastem będą piersi. Z tej części dowiecie się również tego, że, by zakryć balast nosi się bindery lub inaczej sztywniaki. Są również specjalne bindery, które transkobiety zakładają na narządy płciowe, tak by były mniej zauważalne – (mówimy to oczywiście o przypadkach przed tranzycją). Pozwoliłam sobie o tym rodzaju odzieży napisać nie tylko dlatego, że to dla mnie nowość, ale w dużej mierze dlatego, że autorka opowiedziała przypadek Gabrieli, która z myślą o synu decyduje się otworzyć pracownię szyjącą bindery i bieliznę spłaszczającą. Służy tym samym ogromną pomocą dla innych osób transpłciowych w Polsce.
Wreszcie trzecia część „Serce”. Paula Szewczyk opisuje tu m.in. historię Adriana (imię jest zmienione), który mając rodziców z jedynymi słusznymi poglądami (despotyczny ojciec oraz całkowicie podporządkowana mu matka), spotyka się z jawną pogardą z ich strony i próbą zmiany tożsamości z pomocą (jakżeby mogło być inaczej) księdza proboszcza i zakonnika, prawdziwych specjalistów w tym zakresie. Z drugiej strony mamy historię Tadeusza, który egzamin z bycia ojcem zdał na medal, ponieważ dowiedziawszy się wówczas od szesnastoletniego syna o jego dysforii przytulił go i powiedział „kim będziesz, to będziesz, bo ja i tak będę cię kochał tak samo”. Osobiście mnie to bardzo wzruszyło, choć wydaje się to być oczywiste, ponieważ tak powinien postąpić każdy rodzic.
Jakie uczucia towarzyszyły mi w trakcie lektury książki „Ciała obce: opowieść o transpłciowości”? Cały wachlarz: od smutku, przerażenia, radości i nadziei. Nie brakowało łez. Przeczytajcie koniecznie tę książkę. To co opisałam w tej krótkiej recenzji to tylko niewielki wycinek tego co tam znajdziecie.
przeczytała i poleca
Katarzyna Gołubiew
Wydział Wspomagania Edukacji