Tech-Talk gadam o cyfrowym świecie | Roboty, Książki i Człowiek -Trójkąt Przyszłości Bibliotek – transkrypcja

Zapraszamy do wysłuchania podcastu Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej im. Komisji Edukacji Narodowej w Warszawie. Cześć, tu Ewa i Tech Talk gadał o cyfrowym świecie.

Witam Was po długiej  i wakacyjnej studenckiej przerwie  w drugim sezonie podcastu. Dziś łączymy 3 światy. Człowiek, książki i roboty.

Wszyscy znamy piramidę Maslowa, taką, w której zaczynamy od jedzenia i bezpieczeństwa, a kończymy na samorealizacji. A ja mam dla Was inną figurę geometryczną trójkąt w przyszłości bibliotek. Na jednym wierzchołku człowiek, poszukiwacz sensu, wiedzy i czasem darmowego Wf-Fi, na drugim książki, symbol, pamięci, kultury i wiecznego problemu, gdzie ją odłożyłem.

Na trzecim natomiast roboty, ucieleśnienie postępu, które miało zastąpić człowieka, a na razie głównie pyta o aktualizację systemu. I wiecie co? Tak jak w piramidzie Maslowa nie da się pominąć żadnego poziomu, tak tutaj nie można odciąć żadnego z wierzchołku. Bo jeśli zabraknie książek utracimy korzenie, jeśli zabraknie człowieka utracimy kierunek, a jeśli zabraknie technologii, no cóż, zatrzaśniemy drzwi do przyszłości.

Mało kto pamięta, że już starożytności ludzie marzyli w automatach. Hefajstos w mitach, konstruował mechanicznych służących z brązu, a w średniowieczu powstawały automaty, ptaszki, które ćwierkały albo lalki tańczące dla rozrywki. To były takie żywe książki, które zamiast liter opowiadały historię ruchem.

Patrząc na to z perspektywy psychologii, to przecież dowód, że człowiek od zawsze miał potrzebę tworzenia narracji. Mówimy o robotach bibliotekach, ale prawda jest taka, że dzisiaj to sztuczna inteligencja ściga się z naszym życiem. Netflix podpowiada nam film, Google Maps prowadzi nas do celu, a telefon rozpoznaje naszą twarz szybciej niż najlepsze znajomy.

Obecność sztucznej inteligencji jest faktem. Prawdziwe pytanie brzmi jednak, czy uczynimy z niej jedynie narzędzie komfortu, czy też fundament, wspierający rozwój kultury, edukacji, no i oczywiście bibliotek. Sztuczna inteligencja przecież nas sucha.

Sztuczna inteligencja potrafi mówić, potrafi czytać, potrafi pisać. To generuje psa grającego na gitarze, ale sztuczna inteligencja rzadko kiedy się porusza. W naturze natomiast ruchliwość to zdolność organizmu do niezależnego poruszania się o własnych siłach.

Według zapisów kopalnych najwcześniejsze dowody na ruchliwość na Ziemi ma swoje korzenie w wici bakteryjnej erze prekambryjskiej 600 milionów lat temu. Około 535 milionów lat temu nastąpiła eksplozja kambryjska. Nagle pojawiło się mnóstwo form życia, które zaczęło się poruszać, zdobywać przestrzeń, spół zawodniczyć.

To był przełom w dziejach biologii. Dzisiaj jesteśmy świadkiem nowej eksplozji kambryjskiej, ale tym razem technologicznej. Sztuczna inteligencja, która od niedawno istniała w formie kodu i algorytmów, coraz częściej otrzymuje ciało.

Roboty, pojazdy autonomiczne, urządzenia codziennego użytku. Tak jak kiedyś życie biologiczne  zaczęło masowo eksperymentować z nowymi formami ruchu i przystosowywać się, tak dzisiaj obserwujemy narodziny nowych sztucznych gatunków. I dokładnie jak w tamtej erze nie wiemy jeszcze, które przetrwają, które zdominują świat, a które znikną, ale jedno jest pewne, ten proces już się rozpoczął i my ludzie jesteśmy jego świadkami i uczestnikami.

No dobrze, a jak to jest z tym słowem robot? Robot to nie wynalazek doliny krzemowej, to słowo, które pochodzi dużo bliżej, tworzy z naszej części Europy,  w czeskim robota oznaczała pańszczyznę, harówkę. Na śląsku do dziś mamy słowo robota, które też oznacza ciężką pracę. Ironia losu, nasi przodkowie marzyli, żeby ktoś inny odwalił za nich robota i proszę, marzenie spełnia się również w bibliotekach, tylko w wersji futurystycznej.

Można więc powiedzieć, że pańszczyzna została tylko zmieniła wykonawcę. Teraz to problem maszyny, a nie człowieka. Słowo robot po raz pierwszy pojawiło się w 1920 roku w sztuce Karla Capek, uniwersalne roboty Rossuma.

Capek wykorzystał czeskie robota, czyli pańszczyźnianą pracę i nadal mu nowe znaczenie. W jego historii w fabryce tworzono sztucznych ludzi, pozbawionych uczuć i pragnień, stworzonych wyłącznie do pracy, miał być naszymi pomocnikami, ale jak to często bywa w literaturze, szybko zbuntowały się przeciwko swoim twórcom. To był pierwszy wielki literacki manifest ostrzegający przed konsekwencjami tworzenia inteligentnych maszyn.

Capek dał nam słowo robot i pierwszą literacką przestrogę przed buntem maszyn, ale prawdziwa rewolucja przeszła w XX wieku, wraz z rozwojem informatyki i wyobraźnią Isaac Asimov .To on wymyślił słynne trzy prawa robotyki, fikcję literacką, która do dziś inspiruje inżynierów i etyków. Nie są prawem technicznym, bo roboty nie rozumieją moralności.

Zamiast tego mamy przepisy, standardy bezpieczeństwa i aktualizacja systemu. Dzisiaj mówimy o bibliotece głównie, miejscu szczególnym dla rozwoju nauki edukacji. Z czasów starodruków panowała tu cisza tak głęboka, że nawet Terminator widok z roku pani bibliotekarki nie pisną by słowa.

Na dziś obok starych kronik mamy warsztaty, roboty edukacyjne, spotkania autorskie, konferencje i naukę programowania. Bywa głośno i wesoło, bo wiedza lubi, gdy się nią dzielimy. Kiedy Isaac Asimov pisał o robotach, mówił język science fiction.

Dziś ten język coraz częściej słyszymy w bibliotekach, które obok książek zaczynają wdrażać sztuczną inteligencję. Ale jak jest naprawdę? Globalne badanie Puls of the Library pokazują, że tylko 7% bibliotek na świecie już odraża EI, a kolejny 60% planuje to zrobić. Dla 43% bibliotekarzy sztuczna inteligencja jest najważniejszym priorytetem technologicznym, a 42% wierzy, że dzięki sztucznej inteligencji EI uda się zautomatyzować rutynowe zadania.

Skoro wiemy już, że biblioteki coraz poważniej traktują sztuczną inteligencję i wprowadzenie też robotów do swoich przestrzeni, to zapytamy tak naprawdę do czego konkretnie je wykorzystują. Po pierwsze, roboty od regałów skanują półki szybciej niż bibliotekarz po Espresso i od razu wykrywają brakujące książki. To taki Sherlock Holmes w wersji na kukach.

Po drugie, roboty manipulacyjne, ramiona robotyczne, biblioteczni, pracownicy techniczni, którzy przenoszą, sortują, układają książki z precyzją chirurga. Dzięki nim monotonne i ciężkie zadanie, takie jak transport, skrzynek pełnych tomów książki, stają się szybsze, dokładniejsze i bezpieczniejsze dla ludzi. Po trzecie, bardzo lubiane roboty humanoidalne.

Najbardziej widowiskowe witają czytników prowadzą zajęcia dla dzieci, a czasem nawet tańczą. I na pewno wiecie, że dla dzieci i młodzieży, która na widok książki niekoniecznie będzie reagowała entuzjastycznie, no widok tańczącego robota na pewno będzie przyjęty dla nich bardzo entuzjastycznie. Po czwarte, chat boty i systemy głosowe.

Taki bibliotekarz dna dyżurze 24 godziny na dobę. Dzięki temu możecie zapytać o trzeciej nad ranem, czy macie Lalkę Prusa w PDF i odpowiedź dostaniemy szybciej niż od znajomego o tej godzinie. No i po piąte, analityka danych, cichy, taki rewolucjonista, byśmy sobie powiedzieli, który sprawdza, co czytamy, czego potrzebujemy i jak lepiej rozwijać zbiory.

Trochę jak psycholog, taki psycholog bibliotek słucha, analizuje i wyciąga wnioski. W bibliotekach roboty przejęły to, co najbardziej nuży ludzi, czyli układanie książek i robienie inwentaryzacji. Niedziwnego, że szybko stały się też ulubieńcami bibliotekarzy.

Kilka minut potrafią zrobić spis, którym ludziom zajęłyby to całe dnie. Póki co niestety nie są one jeszcze tak dostępne w polskich bibliotekach, jak za granicą naszego kraju. Bo na przykład Bibliotece Odi w Helsinkach znajduje się ponad 100 tysięcy książek, a każdego dnia wypożyczanych jest nawet 1500 pozycji, a wszystko to dzięki wsparciu właśnie robota ramiennego, robotycznego, który pomaga w tej szybkiej weryfikacji.

W Singapurze od lat, który jest pionierem wykorzystywania robotów, w bibliotekach pojawił się słynny duet robot Robi, który skanuje ponad 32 tysiące książek dziennie i Bobi, towarzyski przewodnik witający gości i pomagający studentom. Razom tworzą ekosystem od cichego archiwisty przez pomocnego asystenta, postrzeżenia, porządku, a bibliotekarz, no cóż, bibliotekarz ma więcej czasu dla swoich czytelników. Bibliotece Narodowej natomiast w Australii codziennie kursuje aż czterech robotów kurierów o imieniu Isaac, nazwanych oczywiście na część słynnego już Isaac Asimov.

Każdy z nich może przewieźć nawet 60 kilogramów książek i pokonuje do 6 kilometrów dziennie wewnątrz budynku. To taka cicha flota, która dostarcza książek z magazynu do czytelni. Ale nie musimy szukać tak daleko, bo w polskiej bibliotece, no i to nawet w Warszawie, w bibliotece głównej warszawskiego Uniwersytetu Medycznego głównym punktem wypożyczania jest shelchack, czyli urządzenie, które dzięki technologii pozwala czytelnikowi samodzielnie zarejestrować aby pożyczyć, czy zwrócić książkę po jednym kliknięcie.

Mówiłam dzisiaj Wam już o ewolucji, a historia ewolucji to nie tylko droga od miałby do człowieka z laptopem, to także opowieść o naszej nieustannej potrzeby tworzenia czegoś, co nas dopełnia. Teraz jednak stoimy na progu nowego etapu, człowiek nie idzie już sam, obok niego pojawia się, jego własne dzieło, robot humanoidalny. A trzeba powiedzieć, że rynek humanoidalny dopiero raczkuje, bo do 2050 roku, jako wartość przekroczy 5 milionów dolarów, czyli będzie dwa razy większe niż cały przemysł motoryzacyjny, na świecie będzie ponad miliard humanoidów, większość znajdzie zatrudnienie w przemyśle i handlu, ale również w edukacji.

Skoro humanoidy mogą pracować w fabrykach, sklepach i hotelach, to czemu nie w bibliotece? Być może za trzy dekady robot bibliotekarz będzie tak oczywisty jak mikrofalówka w kuchni, obok tylko zamiast oceniać nasze wybory czytelnicze pomagał je poszerzać. Jeden z najbardziej popularnych robotów humanoidalnych w edukacji jest nowy, mały 58-centymetrowy, ale wszechstronny, mówi, gestykuluje, tańczą, rozpoznaje twarze. Library w Stanach Zjednoczonych prowadzi warsztaty z programowania, a w Niemczech w Bibliotece został słuchaczem, dzieci czytały mu opowiadanie, a on zadawał pytania sprawdzające.

Dzięki tej symbiozie technologicznej w dzieciach rosła motywacja i pewność siebie, oraz poczucie sprawczości. Biblioteka cyfrowa w Australii ma natomiast robota Pepera, ten uśmiechnięty asystent na kukach. Bita gości, odpowiadane pytania, prowadzi warsztaty, programowania i fenomen PPR-a polega jednak na tym, że nie jest traktowany jak wyszukiwarka, lecz i jako rozmówca.

To budzi sympatię, ale też ujawnia ograniczenia. Lepiej rozumie osoby bowiem mówiące perfekcyjnym angielskim niż tych z akcentem, a w rozpoznawaniu twarzy ma większe trudności z osobami  o ciemniejszej karnacji. Biblioteka, że szybko zauważyli, że takie braki technologii mogą rodzić poczucie nierówności.

Jednocześnie Pepper uruchamia nasze odruchy społeczne. Ludzie przybijają mu piątki, ściskają dłoń, głaszczą po głowie, czy próbują go po prostu przytulić. Na wielu to bardziej interaktywna wystawa niż robot informator.

To doświadczenie pokazuje, że humonoidy nie tylko pomagają bibliotece, ale też prowokują nas do traktowania maszyn jak istoty o cechach antropomorficznych . I właśnie dlatego rodzi się tutaj nowe pytania o granicę relacji człowieka z technologią. Badania nad robotami są pełne tutaj, więc paradoksów, bo z jednej strony mamy dowodem, że mogą wspierać proces uczenia się.

Biblioteki wykorzystują je do warsztatów programistycznych, czy opowiadania historii, jak już wcześniej wspominałam. Wtedy robot staje się świetnym narzędziem dydaktycznym, które inspiruje zachęca do nauki, ale inne badania pokazują coś przeciwnego, że roboty mogą hamować budowanie wiedzy. Jak choćby przez pogłębienie cyfrowego wykluczenia, ci, którzy nie mają dostępu do technologii, zostały jeszcze bardziej w tyle.

I tu pojawia się niejednoznaczność. Robot to szansa, czy więc zagrożenie. Odpowiedź mi to zależy od tego, jak je wprowadzimy i jakie warunki społeczne im stworzymy.

Poza tym poszukajmy jednak trochę plusów, bo roboty w bibliotekach i nie tylko podnoszą wydajność pracy i przyspieszają realizację zadań, działają z dużą precyzją, często większą niż człowiek, wykazują mniejszą podatność na błędy w doborze zaprogramowanych procesów, ograniczają straty wynikające z pomyłek czy nieefektywności, a także pozwalają oszczędzać czas pracowników, przejmując powtarzalne zadanie. Brzmi to cudownie. Podsumowując roboty humanoidalne mogą być trampoliną do nowych form uczenia albo barierą, to zależy, którą rolę im powierzymy.

Jak mówił Kevin Kelly, niech roboty przejmą nasze dotychczasowe zajęcia i niech pomogą nam wspólnie stworzyć nową pracę, która naprawdę będzie miała znaczenie. Myślę, że to jest bardzo dobre podsumowanie dzisiaj takiego krótkiego przejścia przez te wszystkie formy robotyczne w bibliotece od robotów, które zautomatyzują proces naszych działań po roboty, które będą nas wspierać właśnie w tej edukacji, ale także w budowaniu kompetencji społeczno-emocjonalnych. No i moi drodzy, dzisiaj mówiliśmy o ewolucji, o erze kambryjskiej, o robotach humanoidalnych i o sztucznej inteligencji, no bo jakby inaczej.

Ale proszę,, spójrzcie, czy w waszych bibliotekach, czy wokół was, widzicie roboty? No póki co jeszcze tych robotów jest dosyć mało i roboty nie mają czegoś, czego… czy co ma człowiek, co jest nadal nie do podrobienia, a jest to po prostu ciepło i obecność drugiego człowieka. Robot może nas prowadzić do półki, podać książkę, a nawet zatańczyć, ale nigdy nie zrobi jednej rzeczy. Nie przytuli nas tak mocno, jak robi to człowiek.

Dlatego zamiast czekać, świat stanie się pełny androidów i robotów. Zróbmy coś bardzo rewolucyjnego, coś, co nam towarzyszy każdego dnia i będzie dla nas sprzyjające, będzie wspierające i będzie nas budowało. Proszę was, żebyście przemili teraz, może piątki do kogoś, uśmiechnęli się, a może nawet przytulili, bo to jest technologia, którą mamy od milionów lat i która wciąż działa niezawodnie, bez aktualizacji.

Bo może właśnie w tym tkwi, słuchajcie, przeszło się roboty będą coraz doskonalsze, będą od nas lepsze, ale to nasze człowieczeństwo, emocje, empatia i bliskość zostanie najważniejszym oprogramowaniem, którego nie da się skopiować. No cóż, dziękuję wam za dzisiaj. To był Tech Talk, gadał o cyfrowym świecie.

Jeśli ten odcinek się zainspirował, udostępnij go komuś, kto kocha książki albo roboty, a najlepiej jedno i drugie. Do usłyszenia!

Polityka cookies i prywatności

Strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celu niezbędnym do prawidłowego działania serwisu, dostosowania strony do indywidualnych preferencji użytkownika oraz statystyk. Wyłączenie zapisywania plików cookies jest możliwe w ustawieniach każdej przeglądarki internetowej, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje. Jeżeli nie wyrażasz zgody na zapisywanie informacji w plikach cookies należy opuścić stronę.

Zaznacz cookies, które akceptujesz:
Powrót