Dzień dobry, nazywam się Anna Całka. Jestem bibliotekarką w Pedagogicznej Bibliotece Wojewódzkiej w Warszawie oraz miłośniczką odkrywania biografii. Zapraszam do wysłuchania kolejnego odcinka podcastu o zapomnianych i niezapomnianych pedagogach.
Wanda Chotomska z wykształcenia nie była pedagogiem, lecz trudno nie wpisywać jej pracy w działalność pedagogiczną. Znajduje się ona w czołówce twórców literatury dla dzieci. A skoro literatura ma wielki udział w wychowywaniu, to warto również pamiętać o pedagogach nie tyle z wykształcenia, ile z pasji tworzenia dla dzieci. A swoją drogą ciekawa jestem, czy Wanda Chotomska pozwoliłaby się nazwać pedagogiem. Myślę, że nie, ale z racji na przypadającą 26 października 95. rocznicę urodzin poetki, postanowiłam ten odcinek poświęcić właśnie jej osobie.
Wanda Chotomska urodziła się w 1929 roku w Warszawie. Jej rodzicami byli Roma i Stefan Chotomscy.
Ojciec pani Wandy, wraz z dwoma braćmi, prowadził firmę przewozową „Bracia Chotomscy” , która cieszyła się świetną renomą.
Natomiast mama zajmowała się prowadzeniem domu i wychowaniem córek.
Poetka zapytana o wspomnienia z dzieciństwa, opisywała je tak: „Najważniejsze były niedzielne spacery. Najpierw szliśmy do kościoła Wizytek, a potem ojciec prowadził mnie na zmianę warty do Grobu Nieznanego Żołnierza. Szłam z nim sama, bo moja młodsza siostra Terenia była jeszcze za mała. W ciepłe dni spacerowaliśmy najczęściej nad Wisłą, obserwowaliśmy płynące barki i galary.”
We wspomnieniu o mamie czytamy: „[Mama była] piękna, elegancka, bardzo dbała o urodę, spotykała się ze swoimi przyjaciółkami. Miała na imię Roma – Romualda. (…) My byłyśmy dla mamy najważniejsze. Zanim poszłyśmy do szkoły, na długie miesiące jeździłyśmy z mamą do Świdra, a tata zostawał w Warszawie. Wyjeżdżałyśmy w maju, a wracałyśmy we wrześniu.”
W 1936 roku Wanda Chotomska rozpoczęła naukę w pensji pani Rudzkiej przy ul. Zielnej w Warszawie. Z zatartych wspomnień przypominała sobie, że nauka w pierwszej klasie była dla niej bardzo trudnym doświadczeniem, ponieważ dokuczały jej rówieśnice. Wanda została więc przeniesiona do elitarnej szkoły fundacji im. Wandy z Posseltów Szachtmajerowej. Niestety wkrótce potem rozpoczęła się II wojna światowa. Wanda Chotomska miała wtedy 9 lat. Początkowo nauka odbywała się normalnie, ale w czasie okupacji mogły działać tylko szkoły zawodowe, dlatego też nasza bohaterka poszła do szkoły bieliźniarsko-odzieżowej. Jak wspominała: „W tej szkole nigdy niczego nie uszyłam. Trzeba było na przykład uszyć koszulkę niemowlęcą kimonową – za mnie uszyła ją córka woźnego, a ja jej za to pisałam listy do chłopaka.”
Kolejne lata szkoły odbywały się na tajnych kompletach. W czasie okrutnych dni Powstania Warszawskiego młoda Wanda pomagała opiekować się rannymi w szpitalu. Ostatecznie wraz z rodziną znalazła się w obozie przejściowym na Zieleniaku. Panowały tam straszne i niebezpieczne warunki. Czas ten przeszedł do historii jako rzeź Ochoty. Potem rodzina została przeniesiona do obozu tymczasowego w Pruszkowie. Stamtąd dzięki przebraniu się za pielęgniarkę Wandzie udało się uciec do jej ojca chrzestnego, który miał majątek w Mosznie. To również on, za łapówkę, wyciągnął z obozu rodziców i siostrę Wandy.
Po wkroczeniu Rosjan rodzina musiała opuścić posiadłość, w której znalazła schronienie i udała się do krewnych w Grodzisku.
W czasie wojny Wanda pisała różne wiersze, prowadziła gazetkę, z przyjacielem założyła teatrzyk kukiełkowy, w którym kukiełki były zrobione z makówek.
Po wojnie Pan Chotomski odbudowywał firmę, ale władze komunistyczne odebrały mu majątek. Natomiast Pani Chotomska zachorowała najpierw na tyfus, potem na zapalenie opon mózgowych, co ostatecznie doprowadziło do śmierci. Jej mąż był załamany, a pogrzebem musiała zając się sama Wanda! Potem pan Chotomski powtórnie się ożenił, ale ani Wanda, ani jej siostra nie znalazły z macochą wspólnego języka.
Po wojnie gimnazjum Szachtmajerowej działało w Komorowie. Tam też dojeżdżała z Warszawy panna Wanda. Wspominała, że z jedną z koleżanek często zastanawiała się nad wyborem zawodu. Koleżanka wybrała aktorstwo, ona dziennikarstwo. Natomiast siostra Wandy została nauczycielką języka polskiego. Obie więc swoje życie związały z językiem polskim.
W 1949 roku Wanda Chotomska wyszła za mąż za Jerzego Steinmetza, który również był dziennikarzem, kolegą ze studiów. Małżeństwo to przetrwało kilka lat. W tym czasie urodziła się córka Ewa. Po rozwodzie pani Wanda związała się z artystą malarzem Eugeniuszem Stecem.
Ważną relacją w życiu Wandy Chotomskiej była przyjaźń z Mironem Białoszewskim. W czasopiśmie pod tytułem „Świat Młodych” pisali różne teksty, a ich pseudonim brzmiał: Wanda Miron. Jak wspominała pani Wanda: „Najchętniej pisaliśmy wiersze dla dzieci. Ja jedną zwrotkę, on drugą. Albo dopowiadaliśmy sobie po linijce. Wiersza ukazywały się w ‘Świerszczyku’, czasem na okładce, czasem na ostatniej stronie.”
„Świat Młodych”, „Świerszczyk”, „Płomyczek”, „Miś” – tu publikowano jej wiersze i opowiadania. Nigdy nie zapisała się do partii, choć zarzucano jej, że jest „pieszczoszką” sytemu, a ona po prostu dużo pisała dla dzieci. Dorośli w tych opowieściach lubili doszukiwać się drugiego dna.
W latach 1962-1973 Telewizja Polska emitowała program dla dzieci „Jacek i Agatka” z tekstami Wandy Chotomskiej. To jedna z najwcześniej powstałych telewizyjnych dobranocek. Jacek i Agatka to imiona dwóch pacynek, w postaci główek, wytoczonych z drewna, nakładanych na palec. Ich kształty zaprojektował artysta plastyk Adam Kilian. Głosu obydwojgu bohaterom użyczyła Zofia Raciborska. Dobranocka „Jacek i Agatka” była emitowana w jedynym wówczas programie Telewizji Polskiej. Emisja rozpoczynała się o godzinie 19:20, trzy razy w tygodniu (we wtorki, czwartki i soboty). Nadawano sygnał czarno-biały, w odcieniach szarości.
Dziś oryginalne pacynki można zobaczyć w Muzeum Dobranocek w Rzeszowie.
Tytułowy bohater Jacek zainspirował jednego z pacjentów szpitala dziecięcego w Konstancinie do pomysłu nagradzania dorosłych odznaczeniem od dzieci, po czym redakcja „Kuriera Polskiego” ogłosiła ogólnopolski konkurs, dzięki któremu powstał Order Uśmiechu.
Jesienią 1968 roku odbyło się posiedzenie Kapituły i wtedy w imieniu dzieci przyznano po raz pierwszy to odznaczenie. Pierwszym Kawalerem Orderu Uśmiechu został mianowany profesor Wiktor Dega, światowej sławy chirurg ortopeda z Poznania, któremu tysiące dzieci zawdzięczały zdrowie, a nawet życie. W czasie uroczystości dekoracji Orderem następuje pasowanie czerwoną różą, następnie wypicie pucharu kwaśnego soku z cytryny, koniecznie przy zachowaniu uśmiechu. W 1969 roku to Wanda Chotomska otrzymała Order Uśmiechu.
Wcześniej, bo w 1958 roku ukazał się jej pierwszy tomik wierszy „Tere-fere” .
Inną historią było pisanie piosenek dla dziecięco-młodzieżowego zespołu Gawęda. Później dla teatrzyku Violinek. Program „Telewizyjny Teatrzyk Piosenki Violinek” ukazywał się raz w miesiącu przez około dziesięć lat. A także dla zespołu Łejery z Poznania. Skąd ta nazwa? Po poznańsku wyraz ten odpowiednio zaakcentowany znaczy to samo co „O rany! O jeju”. W założeniu twórcy zespołu miał on łączyć teatr z wychowaniem przez sztukę.
Wanda Chotomska zasłynęła ze spotkań z dziećmi. Jak wspominała: „Przez całe życie jeździłam po Polsce. Spotykałam dzieci w stolicy, w dużych miastach i w maleńkich wioskach. Każde spotkanie było inne, a ponieważ ja nienawidzę nudy, to zawsze wiele się na tych spotkaniach działo.” „Wędrowała po całej Polsce, to ona była popularyzatorką takiego francuskiego hasła: „Zanim przyprowadzimy dzieci do książki, przyprowadźmy książkę do dziecka”. Trzeba iść z książką i z literaturą tam, gdzie są dzieci, i trzeba im tę książkę dać do ręki, żeby mogły zobaczyć ilustracje, zdobyć autograf, żeby mogły posłuchać, jak sam autor czyta.
Prawdziwą furorę robiły jej dedykacje, dla każdego dziecka indywidualna, z rymem, czasami z rysunkiem. Zapytana o najdziwniejsze miejsce wpisywania dedykacji pani Wanda powiedziała, że była to sala szpitalna, gdzie leżała po operacji pod kroplówką. Miejsce najniżej położone, w którym rozdawała autografy to kopalnia, a najwyżej to oczywiście samolot.
Pod koniec lat dziewięćdziesiątych Wydawnictwo Literatura zaczęło wydawać kolejne tytuły książek Wandy Chotomskiej.
A w jakich warunkach najbardziej lubiła pisać? Opowiadała tak:
„Piszę w pozycji półleżącej. Wydawnictwa lubią moje rękopisy, bo ja piszę bardzo wyraźnie. Na tapczanie siedzę obłożona kilkunastoma kartkami. Ogarniam to wszystko razem wzrokiem, a w komputerze nie mogłabym tak tego zobaczyć. Nie mam biurka. Moje miejsce pracy to tak zwana nora, czyli małe zagłębienie w pokoju. To tu uprawiam pisanie na tapczanie. Kiedy jestem u córki, najczęściej piszę w ogrodzie, najlepiej mi się ostatnio pisało wiersze o kwiatach. Mało oryginalne, prawda?”
Wielką życiową pasją poetki były podróże – te bliskie i te dalekie. W dzieciństwie były to wyjazdy do Świdra i Rabki. Za czasów pracy w „Świecie Młodych” wyjazdy zagraniczne: Czechy, Słowacja, Rumunia, NRD, Francja, Hiszpania i prawie wszystkie europejskie kraje. Nadszedł też czas na dalekie podróże do Chin, Indii, Stanów Zjednoczonych, Australii i krajów Ameryki Południowej. Te ostatnie odbywała już wspólnie z dorosłą córką Ewą.
Jak opowiadała pani Wanda stałym i ulubionym kierunkiem jej podróży były Mazury. Niezapomniane chwile spędzone z przyjaciółmi, spanie w namiocie, spływy kajakowe.
Córka Wandy Chotomskiej, Ewa, po skończeniu germanistyki dostała się do pracy w telewizji. Udało jej się przenieść do redakcji młodzieżowej i tak i ona rozpoczęła przygodę z twórczością dla dzieci i młodzieży, choć matka bardzo krytycznie podchodziła do pierwszych prób literackich swej córki, cały czas zapewne trzymała kciuki za ich powodzenie. Ani wnuczka Karolina, ani prawnuczka Zuzanna nie poszły w ślady swej Babci.
Wanda Chotomska zmarła 2 sierpnia 2017 roku w Warszawie. Pozostawiła po sobie opinię znakomitej pisarki, poetki, autorki książek dla dzieci, audycji radiowych i telewizyjnych, scenariuszy do filmów krótkometrażowych i sztuk teatralnych. Była członkinią honorową Polskiej Sekcji IBBY, czyli Stowarzyszenia Przyjaciół Książki dla Młodych.
Spod jej pióra wyszły m.in. „Pan Motorek”, „Panna Kreseczka”, „Kurczę blade”, „Dzieci pana Astronoma”, „Klucze do jelenia”, „Drzewo z czerwonym żaglem”, „Leonek i lew”, „Dziesięć bałwanków”, „Pięciopsiaczki”, „Remanent”, „Muzyka pana Chopina” czy „Muzyka pana Szymanowskiego”. Wymyśliła słynne postaci telewizyjnej dobranocki „Jacek i Agatka”.
W 2005 roku Wandzie Chotomskiej przyznano Złoty Medal Zasłużony Kulturze Gloria Artis, a w 2012 poetka otrzymała Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski „za wybitne zasługi dla kultury polskiej, za osiągnięcia w twórczości literackiej, za działalność społeczną na rzecz dzieci i młodzieży”.
Słynna poetka twierdziła, że „Dla dzieci trzeba pisać tak, żeby dorośli nie nudzili się przy czytaniu”. Może właśnie dlatego i dzieci, i dorośli wciąż zachwycają się twórczością Wandy Chotomskiej. Obyśmy tylko potrafili ustrzec od zapomnienia jej dzieła… ale nie kończmy tak smutno. „Przez uśmiech, przez żart, przez dowcip, w ogóle przez rymy o wiele łatwiej jest układać sobie życie.” Tak twierdziła i tak żyła Wanda Chotomska.
Do usłyszenia w kolejnym odcinku.